Znowu ta mężatka i uroki speluny, Wypięte gołe dupy, rechocą tłumy, Znów gryzę się w język, zamiast walić z grubej rury, Znów chcę mi się rzygać, jak myślę o niektórych
I znowu ona wydarła się na dzieci, Nerwy, bo z kochankiem widzieli ją sąsiedzi, Syn ma pierwszą komunię już niedługo, czas leci, Wszyscy rodzice w klasie idą z dziećmi do spowiedzi, I wszystko nie tak, choć hajsu niby nie brak, Gdzieś zakręca patologii deptak, Niby nawet ona czuje niesmak, Ale jedzie się z nim przespać, Nie zamierza przestać
Mąż z nocnej zmiany byle jak gasi peta, Nie chce mu się wstawać w ręce piwa i gazeta, Ona gada byle co bo przyciąga ją podnieta, Dzieciom nakupiła czipsów i odpaliła tableta
Upadek, zobacz ludzie upodleni, Jednym odebrało zdrowie, innych po kieszeni, Opisuję sytuację tu na naszej polskiej ziemi, A dzięki dobrym ludziom nie tracę nadziei [x2]
Małolatki patrz co robią i do tego coraz młodsze, Jeszcze nie czują, że przeszyje zimne ostrze, Patologia buduje całą gamę nowych potrzeb, Zostaw tego drinka, co jej dosypujesz łotrze, Krztuszę się dymem i obracam w inną stronę, Tam twarze małolatów wykrzywione mefedronem, Ile tego gówna tu pod nieboskłonem, Ja przymykam oczy i przytulam żonę, Gdzieś charakterniaki wykręcili swoich kumpli, Zasady ulicy pomylili z prawem dżungli, Nagle coś się okazało, takie są zawiści skutki, Hajs ponad przyjaźń, gul zatruwa mózgi, Znów lecą bluzgi i wartości znów oplute, Świętości deptane zagrzybionym butem, Jak Hitler chcą zabijać, to po prostu smutne, Zamiast pięknych ideałów, hasła głupie i okrutne
Upadek, zobacz ludzie upodleni, Jednym odebrało zdrowie, innych po kieszeni, Opisuję sytuację tu na naszej polskiej ziemi, A dzięki dobrym ludziom nie tracę nadziei [x2]Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.