1. 15 grudnia roku pamiętnego, Poszli ulicami miasta portowego, Robotnik stoczniowy z dokerem pod rękę, Nie wiedząc, że własną krwią piszą piosenkę, Bo przecież ich ojciec pięściami ze stali, Do przepaści dziejów strącił Kapitalizm, I swymi rękami zbierał gruz Warszawy, Dla partii, dla chleba robotniczej sprawy, Szli tylko przypomnieć tym, co zapomnieli, Że nim w tłuszcz obrośli w ręku kilof mieli, Lecz gdy zawołali „chleba daj nam Polsko”, Przysłała im władza Milicje i Wojsko, Zaciśnięte ręce wznieśli ponad głowy, Stoczniowiec i doker żądali rozmowy, Zamiast odpowiedzi do tłumu się strzela, Umiera stoczniowiec na rękach Dokera, Gdy krew się polała, serca się wzburzyły, I swoim płomieniem dom partii spaliły, Płomień ten ożywił bladą twarz dokera, Gdy gnieciony czołgiem na bruku umierał
Ref. Ojciec oczekiwał synów oraz chleba, Nie wiedział, że zaszli po chleb aż do Nieba, A za jego synów Ci, co pozostali, Pięścią, krwią, kamieniem historię pisali 3x
Zamiast odpowiedzi do tłumu się strzela, Umiera stoczniowiec na rękach dokeraTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.