[Zwrotka 1] Szukam cię po shot-barach Z dziewczynami wyglądacie jakbyście były na Oscarach Ja i koledzy oświadczymy wam się od zaraz Choć stanowimy pewnie jakąś bandę ciot dla was Wiążesz włosy w cebulę I pewnie świat Cię denerwuje jak Alutka Jędrulę Pewnie Cię bolą oskrzela, a teraz dymem je czule Opatuliłaś i zamawiasz sobie wódkę z Redbullem Latacie po mieście jak Bójka, Bajka, Brawurka Dźwigając swoje atrybuty: wóda, szampan, bibułka Dzika jak pustynne kresy, stepy, tajga i dżungla A twoje rzęsy wobec mężczyzn są jak łańcuch dla kundla Szukasz zapalniczki, ja bym dał Ci ogień I nękał wzrokiem jak proboszcz, który gwałci bogiem No, mon dieu, wciąż kochasz mnie, ja w to nie wątpię Chociaż w zeszły piątek przecież poszłaś za tamtym Piotrkiem?
[Refren] Tragicznie zakochana... Pocieszyłbym Cię ale muszę iść do domu, żeby chlać do rana Nie chodzi o to, że się kochasz w jakichś innych panach Ale w tej szui, która miastu znana? Dramat /x2
[Zwrotka 2] Lubisz muskulaturę Gestykulujesz, jakbyś znów zdawała ustna maturę Gdy ciebie widzę momentalnie zamiast mózgu mam dziurę Chce z tobą chadzać po knajpach, zamawiać kus-kus na spółę Potem w nocy się kochać i rano zamawiać pizzę Bo jesteś fajna i dobra, tylko że w złym towarzystwie Wolicie koksować w loftach. My raczej browar przy Wiśle Może cię pojmam i koszmar Ci zrobię, żeby się przyśnić? Okej, za daleko Ale chyba się zatrułem znów nóżkami z galaretą Jutro będzie masa ibupromów, potem kawa, mleko Ale póki mogę się na nogi dzisiaj stawiam setą Gorzka ruda chmura znowu kropi Zastanawiam się co robisz i gdzie teraz stawiasz kroki I dlaczego mi nie odpisujesz, kurwa, błagam odpisz! Nagle jesteś, rzucam setką gdzie popadnie, bo nie zdążę jej dopić No, i
[Refren] Tragicznie zakochana... Pocieszyłbym Cię ale muszę iść do domu, żeby chlać do rana Nie chodzi o to, że się kochasz w jakichś innych panach Ale w tej szui, która miastu znana? Dramat /x2
[Zwrotka 3] Wiosenny piątek. Jadę nocą na tym Veturilo Nie powinienem, bo wypiłem to czerwone wino Chciałbym powiedzieć teraz, że uciekam przed policją Ale zapamiętaj: życie to nie Ale Kino Smak naszego życia to wygazowane piwo Nasze romanse ustępują wszystkim harlekinom Zamiast czarnej limuzyny zbity pysk, duże czarne limo Nie szukaj Scarlett, jak nie jesteś Rudolph Valentino To jest Polska, tutaj stale zimno Ten kabriolet chowaj, ziomki momentalnie gwizdną Każdy tutaj gwiżdże do re mi fa so la si do To melodyjny kraj. Muzykantów takich tutaj milion Mam dwadzieścia parę lat, moje plany giną Kręcę się po mieście z wiecznie zblazowaną miną Mózg jak karabin, mógłbym zabić kogoś, zgładzić myślą Ciągle w pogoni za tą straszną liczbą Czyli sześć zer Chciałbym kiedyś zrobić sześć zer Sześć zer Chciałbym kiedyś zrobić sześć zer
Sześć zer, chciałbym kiedyś zrobić sześć zer Barman pyta mnie czy polać jeszcze. Bardzo proszę Ktoś mnie pyta z kim tu jestem Ktoś inny mnie pyta czy chcę w pysk. Mówię: ‘bardzo proszę’ Wyrastają guzy, niby Karkonosze Jestem ateistą, ale niech mi dobry Pan pomoże Zobaczyłem wszystko, chyba wrócę i się spać położę Barman pyta czy chcę jeszcze. Bardzo proszę Wyrastają guzy, niby Karkonosze Jestem ateistą, ale niech mi dobry Pan pomoże...Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.