Życie to stek bzdur, z tym że ja poproszę krwisty Nie odbierasz telefonu, więc wysyłam listy Już przestało padać i na miasto pełzną glizdy Pewnie wszystkie też na randkę z Tobą, co za pizdy Moje kiedyś zdrowe płuca produkują gwizdy Klekotanie, szumy, świsty, piłem gin przed wizytą internisty Ciągle mówię mu o płucach, ale on mnie nie chce słuchać Mówi: “sukinsynu, idź z tym” Zdrowy mózg stale produkuje złe sny A wspomnienia gonią mnie jak ta linijka z Beksy Dałem ci unikatowe rzeczy jak te Peweksy Ale ty mówisz o mnie teraz per “ex-typ” Nie mam Ciebie, nie mam nic, tylko teksty Które w mym notesie ciągle gryzą się jak wściekłe psy Od szaleństwa ciut-ciut, w mózgu chłód i brud A serce trzęsie się jak epileptyk
Zero siedem, ktoś mi wsypał biały proszek w blanty Wieczorem diabeł mi na dobranoc śpiewał kołysanki To nie porażka, że znów płynie w tym kielonie Chianti Bo mogłem skończyć w narkotykach, Fifi - Moltisanti One by chciały mefedron (standard) Kiedyś zajawa Devendrą (Banhart) Teraz to tylko techno (techno) Nie lubić tego to wielki skandal Sypią więc nie ma wyboru, nocą na mieście już nie ma kolorów Szklana pogoda, żyły niebieskie od mefedronu Jutro kacyk trzyma all day W sumie to dobrze, bo dzięki niemu czas płynie już wolniej Ma zalepiony telefon, chyba znów była na Smolnej Na mieście każdy udaje, każdy uprawia swój cosplay A ja na tym balu przebrany za Taco H Wszyscy mu życzą dobrze i mówią mu chapeau bas Zima znowu za rogiem lecz póki co lato trwa, więc tańczę Ma ma se, ma ma sa, ma ma ku sa Ma ma se, ma ma sa, ma ma ku saTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.