[Zwrotka 1] Wracam ekspresem do Warszawy Zostawiłem ją w hotelu Mówiąc "Lecę, bo mam sprawy" Każdy problem jaki miałem jest już przeterminowany Wracam do muzyki, jeżeli ten eter mi wciąż dany, o Półtora roku a mój PESEL ci wciąż znany, ha Wszyscy dookoła wiecznie biją pianę Ty pytałeś gdzie jest Fifi Na wybrzeżu był schowany Tam spędziłem całe lato marmurowe liżąc rany. W mojej głowie dwa się różne gryzą światy Chcę być poza głównym nurtem, ale kusi widmo platyn Z jednej strony chciałbym kiedyś znów się wzruszyć pisząc rapy Z drugiej chciałbym robić hajs, nie czuć w sumie nic poza tym. Wymyśliłem nowy projekt Który mi rozgromi blok pisarski I rozgromi w głowie mury Ale teraz siedzę w Warsie z kubkiem pociągowej lury Bojąc się, że nie zapomnę nigdy woni twojej skóry
[Refren] Twoja skóra pachnie jak ostatnie dni wakacji Dziś powietrze pachnie jak ostatnie dni wakacji Deszcz na betonie, deszcz na betonie Twoja skóra pachnie jak ostatnie dni wakacji Po co mi ten pociąg, skoro ciebie nie ma na stacji A melodia się urywa niby Hejnał Mariacki Twoja skóra pachnie jak ostatnie dni wakacji (Jak ostatnie dni) Dziś powietrze pachnie jak ostatnie dni wakacji (Jak ostatnie dni) Deszcz na betonie, deszcz na betonie Twoja skóra pachnie jak ostatnie dni wakacji (Jak ostatnie dni) Po co mi ten pociąg, skoro ciebie nie ma na stacji A melodia się urywa ni...
[Zwrotka 2] Zakochani ludzie chcą patosu Ja się staram być przyziemny i mam na to sposób Nie powiem ci, że twa obecność jest jak dar od losu Albo śpiew skowronków albo pierdolony kwiat lotosu (Raczej jak) Po poranku zapach porządnej kawy Krótki rękaw w letni dzień, zapach koszonej trawy Pełen bak, pusta droga, seria zielonych świateł W radiu utwór jednej z twoich niedocenionych kapel (Jesteś jak) Nieoczekiwany zwrot podatku Długi weekend dla tych utopionych w korpo światku Gdy wszyscy wokół brzmią nijak Twój głoś wciąż spijam Tak jak szum winyla o poranku Dźwięk ulewy, która tłucze o beton Bębni w szyby, gdy zasypiasz solo tudzież z kobietą Gdy się budzisz o zmroku, chwilowy czujesz niepokój Łapiesz kurtkę, wszystko jest Portfel, klucze, telefon
[Refren] A jej włosy pachną jak ostatnie dni wakacji Dziś powietrze pachnie jak ostatnie dni wakacji Deszcz na betonie, deszcz na betonie Twoja skóra pachnie jak ostatnie dni wakacji Po co mi ten pociąg, skoro ciebie nie ma na stacji A melodia się urywa niby Hejnał Mariacki Twoja skóra pachnie jak ostatnie dni wakacji (Jak ostatnie dni) Dziś powietrze pachnie jak ostatnie dni wakacji (Jak ostatnie dni) Deszcz na betonie, deszcz na betonie Twoja skóra pachnie jak ostatnie dni wakacji (Jak ostatnie dni) Po co mi ten pociąg, skoro ciebie nie ma na stacji A melodia się urywa ni...
[Zwrotka 3] Pociąg ekspresowy zmierza na postój Centrum Warszawy, nikt na mnie nie czeka na dworcu Incognito, kiedy nie mam zarostu W internecie mnie nie szukaj, raczej nie ma tam postów Moje słowa zawsze skromne, raczej nie ma tam ozdób Intencje dobre, raczej nie ma tam kolców Życie się zmieniło, gdy zacząłem śpiewać po polsku Teraz muszę uciekać, do zobaczenia na Wosku
[Refren] Twoja skóra pachnie jak ostatnie dni wakacji Dziś powietrze pachnie jak ostatnie dni wakacji Deszcz na betonie, deszcz na betonie Twoja skóra pachnie jak ostatnie dni wakacji Po co mi ten pociąg, skoro ciebie nie ma na stacji A melodia się urywa niby Hejnał Mariacki Twoja skóra pachnie jak ostatnie dni wakacji (Jak ostatnie dni) Dziś powietrze pachnie jak ostatnie dni wakacji (Jak ostatnie dni) Deszcz na betonie, deszcz na betonie Twoja skóra pachnie jak ostatnie dni wakacji (Jak ostatnie dni) Po co mi ten pociąg, skoro ciebie nie ma na stacji A melodia się urywa ni...
[Dodatkowa zwrotka z płyty "Marmur" - Deszcze na betonie (?)]
Pociąg ekspresowy wkracza na peron zastany widok nie napawa nadzieją pytam pasażera: "Stary, to Warszawa na pewno?" Wzrusza ramionami, wysiadamy razem na zewnątrz Pociąg równie pusty, na peronie wiatr niesie przeciąg "Ile byliśmy w Marmurze" - pytam, "Nie wiem, z miesiąc?" Krzyczę: "Halo", ludzi szukam, ale nie wiem gdzie są Idziemy na powierzchnie, znowu mi się ręce trzęsą Odbicie w kiosku, grube zmarszczki na powiece świecą Wyglądam jakbym lat miał jakieś siedemdziesiąt W stronę Wisły żwawo prędzę pieszo Zamiast Wisły widzę wieżowce, tak się mężnie piętrzą Mam nadzieję, że z budynku ktoś na zewnątrz wyjdzie, Wtem uderza mnie olśnienie dosyć niebotyczne, W spowolnieniu tkwiłem przez skłonności neurotyczne Życie było jednak nieco szybszeTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.