Otwieram oczy rano, odsłaniam dwie rolety Światło zza okna pali moje plecy Niedopita kawa stoi obok mego łóżka A obok leżysz Ty i już nie muszę się wkurwiać I śniadanie ulubiona pora znowu Kupuję Ci ten bukiet jak w ten dzień już co roku Ty patrzysz się na sufit jakby miał na Ciebie spaść Widzisz te kolory, może też nie możesz spać Zwykłe cześć wracam później nie zamykaj drzwi Uchyl okno na górze, żebyś mogła lepiej śnić Kochana Polsko choć zawiodłem wolę żyć By naprawić to co złe, żeby dalej tutaj być Wszedł ktoś inny i to nie byłem ja Wróciłem trochę później i byłem już sam Krew na mych dłoniach, krew na tych słowach Straciłem wiarę w Boga, że kiedyś mi Cię odda.
Ref. Każdy dzień walczę sam ze sobą W każdy dzień zasypiam razem z Tobą Nawet wiem, że wszystko traci sens Gdy Cię nie ma Ty o tym już wiesz x2
Gdybym wierzył dalej w Boga, że kiedyś mi Cię odda Nie miałbym już krwi na tych moim dłoniach Ja wróciłbym o czwartej wypuszczając psa Nie wszedłby ktoś inny a wszedłbym tylko ja Nie zawodził Polski, naprawił to co złe Miałbym tylko Ciebie i Ciebie tylko chcę Gdybym kazał zamknąć drzwi i uchylić tylko okna Wiedziałbym na pewno, że jesteś tam spokojna Gdyby sufit spadł na Ciebie złapałbym go kurwa Byś mogła dalej spać,a spałabyś do jutra A te kwiaty, kupiłbym konwalię jeszcze przygotował Ci śniadanie Dopił kawę i przytulił się do Ciebie Gdybym kiedyś o tym wiedział to zrobiłbym to lepiej Gdyby światło nie spadło na te plecy Nie odsłonił bym drugiej rolety
Ref. Każdy dzień walczę sam ze sobą W każdy dzień zasypiam razem z Tobą Nawet wiem, że wszystko traci sens Gdy Cię nie ma Ty o tym już wiesz x2 Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|