Codziennie na klęczkach modliłem się do ciebie Nie wiem, czy coś z zasięgiem, czy może z niebem Czy ktoś odbierze?
Codziennie na klęczkach modliłem się do ciebie Nie wiem, czy coś z zasięgiem, czy może z niebem Nie chciałem wiele
Prosiłem o rzeczy przyziemne Może dlatego nie chciałeś ich zmienić Czy ktoś odbierze?
Czekałem cierpliwie jak Hiob próbowany Wszedłem w dorosłość zdany na siebie To moje plany, teraz wchodzę zostawiam ich ślady
Codziennie na klęczkach modliłem się do ciebie Nie wiem, czy coś z zasięgiem, czy może z niebem Czy ktoś odbierze?
Codziennie na klęczkach modliłem się do ciebie Nie wiem, czy coś z zasięgiem, czy może z niebem Nie chciałem wiele
Teraz szukam jedynie lepszego powietrza Bez zgiełku przejścia własnego miejsca
Bez godzin szczytu Różnych zachwytów Pustych obietnic Szemranych przecznic Do których lepiej nie zaglądać wcale
Bez wojów stresu Sztucznych uśmiechów Nie tych adresów Bez tamtych grzechów Do których nie chciałbym nigdy wracać
Codziennie na klęczkach modliłem się do ciebie Nie wiem, czy coś z zasięgiem, czy może z niebem Czy ktoś odbierze?
Codziennie na klęczkach modliłem się do ciebie Nie wiem, czy coś z zasięgiem, czy może z niebem Nie chciałem wiele
Codziennie na klęczkach modliłem się do ciebie Nie wiem, czy coś z zasięgiem, czy może z niebem Czy ktoś odbierze?
Codziennie na klęczkach modliłem się do ciebie Nie wiem, czy coś z zasięgiem, czy może z niebem Nie chciałem wieleTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.