Był sobie raz zwyczajny człowiek Marzenia otulały go Codziennie rano gonił słońce I liczył gwiazdy w każdą noc
Wysyłał myśli za horyzont Upajał się zapachem traw Uwielbiał pić źródlaną wodę A w lesie miał swój własny szlak
Mówili mu, że zginie marnie Mówili: tak nie można żyć Mówili: niech się ogarnie A on wciąż nie chciał zmieniać nic
Aż przyszła raz do niego przeznaczona Po prostu zaczarowała go I utonęli w swoich ramionach Dla niej porzucił stały ląd
Mówiła mu, że będzie pięknie Mówiła: będą razem śnić Mówiła: miłość pokona wszystko A on już nie mógł bez niej żyć A on już nie mógł Nie mógł bez niej żyć
Idylla nie potrwała długo W ściśniętej metropolii kłamstw Gdzie sztuczny blask jest jedynym dobrem Które masz zdobyć, aby trwać
Aż przyszedł dzień, gdy musiał odejść Więc wyszedł tak, jak wtedy stał Wyruszył wnet w powrotną drogę Aby odnaleźć dawny świat
Mówili mu, że będzie dobrze Mówili: to był tylko błąd Mówili mu, że znajdzie szczęście A on już miał po prostu dość A on już miał po prostu dość A on już miał Miał po prostu dośćTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.