Płynie czas, we mnie tyka bomba zegarowa wielka moc na rozpierdol nastawiona od słowa do słowa, wielkie sznury ognia przez mocne wersy, leszczy męczy fobia słaby rap, parodia, tego tutaj nie znajdziesz wszystko poukładane, to nie zaden bajzel daję radę nigdy nie zejdę na psy wbrew opiniom innych, będę piął się wzwyż nie na krzyż, ale na szczyt marzenia chodź czasem upadki są nie do uniknięcia powodzenia, życzę każdemu prawdziwemu dla którego życie bez rapu, jest bez sensu żadnych podstępów, postępuj rozważnie by nie znaleźć się na ulicznej wokandzie w prawdzie nie zawsze da się normalnie czasem trzeba pojechać po bandzie
To jest ten kawałek, bomba zegarowa nastawiona na wybuch, wypierdoli w waszych domach zobacz, ja nadal tutaj jestem słowa, dzisiaj je puszczam w eter
Wierzę w siebie bardziej niż żydzi w Boga oraz w moje słowa i bezradnosć mego wroga ta liryczna bomba rozniesie go na cześci to zamach, po nim nie wymażesz mnie z pamięci uwierz mi, nie owijam w bawełnę jesli będzie trzeba to eter rozjebię taki track skleje że zajarasz się nim ziomek ale najpierw umiejętności podszkolę nie pozwolę, by ktoś siał tutaj ferment jeśli będziesz pierdolił to łeb Ci ukręcę to jest mój styl, dzierże tą potęgę którą jest talent do bawienia się wersem nie chcę, rozmienić tego na drobne wiem że, z każdym slowem robie postęp choćbym miał polec i znaleźć się w trumnie to rap jest tą rzeczą za którą mogę umrzeć
To jest ten kawałek, jak bomba zegarowa nastawiona na wybuch, wypierdoli w waszych domach zobacz, ja nadal tutaj jestem słowa, dzisiaj je puszczam w eterTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.