Ref.: Pierwsza cię znieczula, druga odmula Trzecia zamula, ten trójkącik jak rytuał Powtarzany regularnie, celem ich fałszywe piękno Często poznanie jednej to pretekst by poznać następną
Łatwo dostępna, dla jednych tania, innych droga Delikatną, opaloną preferuje bogacz Żulowi spod sklepu odda się ta mała, bo mniej bierze Albo jej siora, ale ona jakby chora coś Na twarzy fioletowa, i mało sexy Taka tłusta krowa, ale chce ci się pieprzyć Więc jak szmatę walisz ją w gardło Potem rzucasz ją jak o matę, rozjebując łeb o kamlot Chodzisz struty, wyrzuty sumienia we łbie I choć w głębi duszy nie chcesz, to wiesz, że po nią sięgniesz Zauroczy cię, stawiając drinki przy barze I nim dojdzie to ty skończysz, ale z mordą w rzygach Na trotuarze, Pani Di - ta co po nocach Ci się śni, choć złośliwa jak Mała Mi Roztrzęsione kolana to randkowania z nią owoce Spocony pod kocem, delirka 100 procent
Ref.: x2 Pierwsza cię znieczula, druga odmula Trzecia zamula, ten trójkącik jak rytuał Powtarzany regularnie, celem ich fałszywe piękno Często poznanie jednej to pretekst by poznać następną
Blada cera, nie śniada jak w śnie Wojtka, ale równie Chętna, dalej się rozbiera Szpera, gmera ci po spodniach, znalazła frajera Który spełni każdy rozkaz I powiedz baranie, na chuj ci z nią randkowanie Bo rzucisz sporym sianem, a nawet ci nie stanie Pewność siebie to jedyne co przy niej wzrasta A i tak jednym strzałem rozjebie ci nos ta laska, obciach Mówią: stare z niej próchno i się sypie Wychodzi na ulice w przejrzystej sukni, zarabiać na życie Kurwić się raczej, i choć wkurwisz się czasem, Wkurwia gdy drapie, wkurwiony zamiast w tą kurwę Obrywa przyjaciel, kusi coraz młodszych Ta pedofilka nie zna litości, pojmij Zrób to, nie wątpię, że trudno, Ale rzuć ją, spróbuj, nim będzie za późno
Ref.: x2 Pierwsza cię znieczula, druga odmula Trzecia zamula, ten trójkącik jak rytuał Powtarzany regularnie, celem ich fałszywe piękno Często poznanie jednej to pretekst by poznać następną
Jest słodka, pocieszna, bujasz z nią w obłokach Kusi gęsto, nadwyraz często ziomów na blokach Chwila uniesienia, oczka mizia i ulatuje Zostawia po sobie tylko głupi uśmieszek jak Mona Lisa Zielona idiotka, nie kuma, że nie kumasz Że mózg umarł ci, i to nie normal, a perwersja Że daje ci swój syf w ryj, a ty podnietka znów dziś A pierdolisz, że w każdej chwili możesz zerwać z nią Omamiła cię, zonk, "Śpij kochanie, śpij" Zaśpiewała song do ucha, podała bong Chce się ruchać, to w łeb gong, nabijasz na faję A ona płonie za szkłem jak te suki w Amsterdamie Pojąłem to i zerwałem, drugiej nigdy nie poznałem Na szczęście, lecz podziękować mogę tylko sobie Nie jak kumple, dla nich to ex kochanie Zrujnowała banie, albo skończyli w grobie A ta pierwsza, no cóż, widuję się z nią czasem, przeważnie latem, A raczej to ta jej delikatniejsza koleżanka Upijam się nią, gasi pragnienie ta gorzka kochanka Usuwam dowody, me nasienie to resztki piany na szklankachTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.