Kiedy przyjdzie czas umierać Niebo piekło albo czyściec wybieraj Co wtedy zrobię Czy pomogę sam sobie Czy na moim grobie Ktoś położy kiedyś kwiaty A może ktoś szepnie to jest grób naszego taty A gdy anioł śmierci przyjdzie i spojrzy mi w oczy I wtedy będę wiedział ze już nic mnie nie zaskoczy Nic się nie zmieni i nikt mi nie pomoże Dlatego błagam od śmierci chroń mnie dobry boże Bo tak bardzo się boje ze moje krotki Zycie przerwa dwa szybkie naboje Artur te słowa sa do ciebie Modle się codziennie abyś siedział teraz w niebie Na pogrzebie mnie nie było wiem wybacz proszę Teraz gdy dorosłem te świadomość w sercu nosze Śmierć zaciśnie swe dłonie biały Chrystus w koronie Do Sali sadowej bramy czasu nie otworzy Przewinienie jak westchnienie Każdy grzech jak tysiąc noży Boskiej teatru lozy będę patrzyl w Tyl Dusza zgasnie jak płomień wiatr rozwieje cialo w pyl
Od dnia narodzin śpieszę się na swój pogrzeb Minuty ciężkie jak ołów Wieczność smukła jak modrzew Z prochu powstajemy iw proch się obracamy Nie bójcie się o śmierć bo tylko ja pewna dzis mamy Pójdę na sad z reka przeszlosci na ramienia Sercem pełnym bólu i oczami w przerażeniu
Wiatr rozwieje w pyl moje bardzo kruche ciało Które przez te wszystkie lata po ziemi się tułało Czy będzie smutno patrzeć jak grabarze korowód sunie po cmentarzu by oddać moje zwłoki bogu ? otwórzcie mi usta bo chce oddychać ziemia zanim robaki moje ciało w kości zmienia pokryjcie zielenią ślad mojej procesji sukinsynu dziwisz się ze na punkcie śmierci dostają obsesji to epigramat spowiedzi refleksje myślę o tym jak to szybko minie zapomnę o pierwszej miłości cofniętych wskazówkach i prawdziwej dziewczynie za światów po linie tak łatwo nie ucieknie po śmierci Zycie już nie wydaje się piekłem
Od dnia narodzin śpieszę się na swój pogrzeb Minuty ciężkie jak ołów Wieczność smukła jak modrzew Z prochu powstajemy iw proch się obracamy Nie bójcie się o śmierć bo tylko ja pewna dzis mamy Pojdę na sad z reka przeszlosci na ramienia Sercem pełnym bolu i oczami w przerażeniu Nie zawsze zgodnie z dekalogiem Teraz stoję sam przed bogiem Zadając sobie pytanie co się ze mną teraz stanie Czy za wszystkie ciężkie grzechy i lekkie przewinienia Do końca wieczności na lasce potępienia Wybacz mi proszę moje wszystkie zwątpienia Momenty słabości i zastanowienia Czy naprawdę istniejesz? I czy jest Zycie po smierci Teraz gdy umarłem i gdy znam na to odpowiedz Jedyne o co proszę to ma ostatnia spowiedź Ostatni sakrament jako aktor który nie gra Widze ze Zycie to zamęt Jesteś krytykiem filmu którego jestem reżyserem Scenografem i głównym bohaterem Niczego nie żałuje nie wiem czy dobrze Szkoda tylko ze ostatni klaps to pogrzeb Projekcja się kończy napisy końcowe Anioł skrzydłami dotyka moja głowę Powolnym skinieniem wskazuje mi drzwi Boże pozwól się obudzić To tylko mi się śni
Od dnia narodzin śpieszę się na swój pogrzeb Minuty ciężkie jak ołów Wieczność smukła jak modrzew Z prochu powstajemy iw proch się obracamy Nie bójcie się o śmierć bo tylko ja pewna dzis mamy Pojde na sad z reka przeszlosci na ramienia Sercem pełnym bólu i oczami w przerażeniu x 2
Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|