To nie golf na gazie,
Tylko Świchu na patencie,
Możesz nie odpalać i tak zrobie pierdolnięcie,
Wjeżdżam na orędzie, nie wiem co to będzie,
Mam zamkniętą gębę czemu słyszę siebie wszędzie,
I tak się powoli toczy, zawracasz mi dupę,
to nie chętnie patrzę w oczy,
Na bani Czeska sauna, dookoła fauna,
Wyglądasz na typa co nie widział tego klauna,
Trafiam se na dołek i mam pole do popisu,
Ona łapie mnie za torbę bo chce piłkę do podpisu,
Się dalej zastanawiasz czemu woli Świcha żmija,
bo chce miec kurwa kija, a nie lizać golfa z kija,
Ciągle się tu prują, nie pomogą nawet szwacze,
mordo jakie czasy, takie kuby rozpruwacze,
nie znajdziesz tu banana, wkurwiają mnie jak Osa,
nie znajdziesz tu banana, my se mamy tu kokosa,

Ref.
Wbijam w to jak golf (ej, ej, ej, ej)
Wbijam w to jak golf (ej, ej, ej, ej)
Wbijam w to jak golf (ej, ej, ej, ej)
Wbijam w to jak golf (ej, ej, ej, ej)

Wbijam w to jak golf, dołek dwójka no i czwórka,
połamane kije, mordo wziąłem się z podwórka,
Szczekaj na mnie dalej i pal z pedałami torf,
Bo ja wbijam w to jak golf, wbijam wbijam w to jak golf,

Bierzemy sie do roboty jak Collins,
Kolejny krążek, krąży znowu, na nim dwóch bracholi,
gospodarz od O do G zaprosił trzeba rozpierdolić,
popić po filtr, zrobić to co trzeba zrobić,

---

Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.