Wszystko na świecie powstało z tego wzoru na tapecie. Z rur dziwnej muzyki i muchy na suficie tańczącej. Teraz muzyka gra głośniej. Ty nie słyszysz nic. Halogeny zamiast gwiazd. Zamiast tlenu dym. Krzyczysz w uszy im. Do powiedzenia nie masz nic. Każdy z nich i tak jutro wkręci się w swój tryb.
Nic już. Nic się nie zmieści. Nie ma już miejsca w pamięci. Rozmontowany na części.
Milion piosenek. Podarte spodnie upaprane w piachu. To kocim wzrokiem do ciebie księżyc mrugał zza firanek. Kiedyś bardzo grzeczny i bardzo niegrzeczny. Teraz trochę bardziej lub mniej użyteczny. Musisz zająć pozycję. Włączyć się w bieg. Rozbierasz się do naga. Przedzierasz się przez śnieg.
Pędzisz jak wariat. Sprytnie lawirujesz i wyprzedzasz. Po chwili jesteś następnym w rowie zardzewiałym wrakiem. I znowu widzisz nagle ten wzór na tapecie. Rury grają i tańczy mucha na ścianie. I z góry jakieś twarze tak dziwnie się patrzą. Ze łzami czy z politowaniem.
Nic już. Nic się nie zmieści. Nie ma już miejsca w pamięci. Rozmontowany na części. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.