Jak zwykły bękart, sierota, Syn prostej zdziry i kmiota, Łachudra, znajda i miernota, Ktoś, kto na Karaibach Gdzieś z biedotą rósł obdarty wciąż i głodny Mógł stać się bohaterem i uczonym?
Ten mąż stanu Ma swój portret na dyszce dolców I choć z domu nie miał żadnych wzorców, Codziennie tyrał jak koń po prostu, Na ludzi wyszedł w końcu, Żeby móc, gdy jeszcze był chłopcem, Rządzić w transporcie.
Każdego dnia, gdy niewolników woził na statkach, Choć miał naprawdę dość, Nie skarżył się, stał przy żaglach, Bo coś mu mówiło, że szansa mu będzie dana, Nieważne, czy musiałby kraść, pożyczać albo błagać.
Aż się wielki wiatr wzniósł I całe miasto zmiótł, I znów plany wzięły w łeb, został tylko gruz. Gość był nieźle podłamany, Wysilił więc trochę mózg I na papier przelał ból i cały żal jaki czuł.
Każdy, kto czytał to, mówił: "To dopiero jest gość!" Każdy się dołożyć chciał i dla chłopaka zrobić coś. "Kształć się i pamiętaj, gdzie korzenie twoje są, Kiedy świat będzie pytał cię: coś za jeden, ziom?"
Alexander Hamilton, Po prostu Alexander Hamilton. Jeszcze nieznany, lecz pokażę wam Za jakiś czas, jakiś czas!
Miał dziesięć lat, gdy ojciec zwiał. Został żal i długi i śmierć spojrzała Wtedy w oczy im po raz drugi, jest źle, Leżą chorzy pośród swych wymiocin.
I Alex wyzdrowiał, ale matka wciąż śpi...
Mieszkał u kuzyna, Ten kuzyn wziął sobie strzelił w łeb. Został znów z niczym i miał już dość, W środku pękło coś, ten głos w głowie: "Alex, jesteś sam, na siebie licz" I zaczął zamykać się w sobie I z książkami zaczął żyć.
I na tym już pewnie ta historia mogłaby skończyć się, Bo każdy z nas by skończył źle i stoczył się Lub umarł z głodu. Choć był na dnie, Facet tyrać znów zaczął ciężko I sprzedawał cukier, rum i wszystko, na co nie stać go. Lecz książki były drogie, więc kantował dosyć często. Wiedział, że jedyna szansa, żeby znowu mieć dom To jest Nowy Jork, ten, o którym zawsze śnił, A w Nowym Jorku przecież wszystkim łatwiej jest żyć.
Bo tutaj możesz nowym kimś być! (Patrzcie więc) Bo tutaj możesz lepszym kimś być! (Patrzcie więc) Bo tutaj możesz innym kimś być! Bo tutaj możesz! (Patrzcie więc!)
Alexander Hamilton, Już czekamy, co przyniesiesz nam. Pokaż na co cię stać, nie cofasz nigdy się, więc walcz! O, Alexander Hamilton, Gdy Ameryka pozna cię, Dowie się, co musiałeś przejść, Żeby zwieść własny los i śmierć! A świat na zawsze zmieni się!
Do portu wpływa statek już, On tam gdzieś jest na nim, Dziś jeszcze nikim jest, imigrant z marzeniami, Wrogowie mu odbiorą cześć, Ameryka wystawi!
My walczyliśmy z nim. Ja zginąłem za niego. Ja ufałem mu. Ja kochałam go. A ja? To ten dureń, co do niego strzelił.
Dziś jest nikim, lecz pokaże wam za jakiś czas!
Coś za jeden, ziom?
Alexander Hamilton!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.