Miasto nocą, ulice puste, choć nie do końca dla jednych tu tętni życie, do wschodu słońca gdzie Ty, już kończysz dzień, masz twardy sen to on ma problem z tym by mieć jak ten, co nieważne jak sobie pościeli, zawsze się wyśpi bez stresu, że w nocy usłyszy pukanie do drzwi - ryzyko, za które trzeba płacić wolnością nie jeden zapłacił i zmaga się z bezsennością. W dzień kradł, pada na ścianę, środek nocy milion myśli przychodzi wtedy i to Cię tłoczy jedni tego żałują, drudzy mieli świadomość - pamiętaj, Ty sam pracujesz na swoją przyszłość. Noc - czas przemyśleń, wzrok wbity w sufit od życia jak najwięcej chcemy wydusić. Po każdej nocy musi wstać nowy dzień, byś tylko po niej, nie musiał bić się w pierś.
To miasto nocą, jesteś częścią każdej ulicy, wiesz co i po co Moje miasto nocą , jest mocą, co nocą może wywołać krwotok.
Siemasz tu SBF, te słowa mają moc problemy z dnia, zabierać ze sobą pod koc Myślisz wciąż o tym, choć masz tego dość zawiniłeś Ty, albo zawinił ktoś. Jedynie sen da Tobie uwierzyć w to, że da sie uciec przed tym co tak daje Ci w kość. Z byle powodu, wyładowujesz złość, bliscy Cię nie poznają, jesteś jak inny gość. Innym razem nie śpisz, melanż był boks-cios. Drugim razem melanż był koks w nos. Nieprzerwanie lecisz, bo wciąż moc Wiem że nie odpuścisz, na pewno w tą noc. światło księżyca odbijają ostrza kosy, jej blaski w Twoich oczach na ciele jeżą Ci włosy. Jeden się rozkręca, gdy drugi ma już dosyć często nasze losy, zwalczają się w nocy.
To miasto nocą, jesteś częścią każdej ulicy, wiesz co i po co Moje miasto nocą , jest mocą, co nocą może wywołać krwotok.
Teraz to los na nas spada, chłodne ulice dzieli przepaść Puste place i domy, podwórka dzielnic na lękach W centrum osiedla na zębach i w zimnych sercach przed monitorem, za stołem w pustych butelkach. Na roksie, w piździe i w nosie, jak biała kreska na blat Niebo zachodzi Ci pizdą, noc była ciężka jak głaz. Wychodzi szydło jak z wora, kiedy jej nie brak w spokoju ducha, po buchach odchodzi w ten stan. On się dobije wiaderkiem, ona wąchała to z chuja Zaraz się zrobi znów jasno i ten rytułał. Tak z własnej woli, dla żartów, zamykam oczy i nie śpię Zagryza zęby przez myśli co z nią tu przychodzą przed snem. A mógłbym iść tam i zachlać, patrzeć za gwiazdą co spada Koniec z początkiem, w jej wadach, blada jak prawda. Miliony można tu robić, miliony gwiazd na nią patrzy Zamykasz za sobą rozdział z następnej kartki.
To miasto nocą, jesteś częścią każdej ulicy, wiesz co i po co Moje miasto nocą , jest mocą, co nocą może wywołać krwotok.
Co było, a nie jest dziś nie liczy się wcale Wszystkie stare sprawy, odkładam jak najdalej Życie wspaniałe, ono kocha mnie mocno Dziękuję za wolność, bez dozorów i z Boską. Jak nie teraz, to nigdy przed oczami gdy wstaje Wiem, że jest kilka osób co wierzą we mnie tu stale Stanior ukryty talent, jeszcze ruszy na ostro Ze swoimi, dla swoich ode mnie zawsze pozdro. Zawsze głowa do góry, w ciągu dnia nie ma nudy A noc niektórych spokojna, zły sen niech nigdy nie budzi Po co wrogiem dla ludzi, z uśmiechem żyć tu jest prosto Wyciągnij ręce przed siebie, marzenia tu można dotknąć. Nocą, ludzie po mieście chodzą, niebo pełne gwiazd Kurwa mać, kocham spać, ale oczu zamknąć nie ma szans To notatnika blask, dzisiaj pisze, Stanio, Morus, Misiek, SBF, eN O Ce, na Sakiera bicie !
Tak jest !Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.