Przyszłaś znikąd, jak gdyby nad ziemią woda Sanu przyjęła twą twarz. Twoje włosy rozplatał i splatał wiatr Bieszczadów, co pełni tu straż. Twoje oczy spojrzały z dna rzeki, wilk kły schował i u stóp mych legł.
I czułem, że coraz mniej sił już mam żeby wyjść z nurtu Sanu na brzeg. I czułem, że coraz mniej sił już mam żeby wyjść z nurtu Sanu na brzeg.
Przyszłaś znikąd, jak gdyby nad ziemią, w suknię z mgły owinięta jak w sen. Wiatr ci suknię lubieżnie podwiewał, w dwa warkocze snuł włosów twych len. Srebrny pstrąg wpłynął do twojej dłoni, w srebrne lustro zamienił się San.
I czułem, że coraz mniej sił już mam by nie puścić się z tobą w twój tan. I czułem, że coraz mniej sił już mam by nie puścić się z tobą w twój tan.
Czy to ze mną wiatr tańczy czy z liściem? Chyba nie chcę tak tańczyć jak liść. Wiem, że nic tu już po mnie, że trzeba siły zebrać i precz mi stąd iść. Może nie chcesz już tutaj mnie widzieć, już z dna Sanu nie patrzysz mi w twarz.
Lecz czuję, że coraz mniej sił już mam, ty nade mną swą władzę wciąż masz. Lecz czuję, że coraz mniej sił już mam, ty nade mną swą władzę wciąż masz.
Lecz czuję, że coraz mniej sił już mam, twoja władza nade mną wciąż trwa.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.