Skrajem nieba szedł Bejdak Organki z odpustu same mu grały Kałużę żabom łyżką zamieszał Nie zdając sobie z tego sprawy
Podobno ktoś widział jak do żab się łasił Na kolanach żeby mu kumkały Albo w pasiece do ula się spowiadał A pszczoły miód na serce mu lały
Ktoś go poprosił by mu łąkę skosił A on zioła głaskał, tulił się do trawy Jakoś nie umiał z ludźmi żyć Raczej kumplował się z ptakami Kiedyś nad ranem z nimi odleciał Na niebieskie ptasie polany Jakoś nie umiał z ludźmi żyć
Czasem wróblem wraca gdy Boga uprosi Z lotu ptaka chwilę u nas gości Boga słabość do niego jednaka Bo jak nie kochać takiego Bejdaka
Ktoś go poprosił by mu łąkę skosił...
Skrajem nieba szedł Bejdak...Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.