Mojej peleryny nie chcą już w lombardzie, Zzieleniała z wieku, jak sztof na bilardzie, Jest podziurawiona jak sztandar bojowy, Moja peleryna ten mój znak cechowy.
Moją peleryną dziś handlarz pomiata, Choć mi była wierna po wszech krańcach świata, Błądziłem w niej tułacz, po Forum Romanum, Gdzie legł tron cezarów i gdzie Herkulanum.
Z mojej peleryny wszyscy drwią dziś pewnie, Jam był w niej szczęśliwy i płakałem rzewnie, Kiedy śnieg zawiewał przez okno mansardy, I przyszło mi z Zochą los dzielić zły, twardy.
Moja peleryna przed śniegiem i rosą, Tuliła mi Zochę, nim śmierć przyszła z kosą, Pod mą peleryna, bladziutka, z uśmiechem, tak zgasła mi Zocha, jak gaśnie głos echem.
Moja peleryna jak duchowie czarni, Wlecze się wciąż za mną z szynku do kawiarni, Kiedym chciał ją w biedzie, dla chlebnych rozkoszy, Jak Judasz ją sprzedać za trzydzieści groszy.
Lecz gdy handlarz rzekł mi, że na czapki potnie, Z rąk mu ją wyrwałem, besztając stokrotnie, Wziąłem ją na ręce, tuląc jak dziecinę, I łzy gorzkie spadły na mą pelerynę. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|