Człowiek codziennie wychodzi na pustynię I nie zna granic tej pustyni. I codziennie kuszony jest człowiek, I nie zna granic tej pokusy. I codziennie walczy ze złem, I nie zna granic tego zła.
Uderzam w struny harf, Lecz wszystkie melodie brzmią fałszywie. W pływających ogrodach ludzie od wieków, Uśmiercając stare zło, tworzą nowe. Boli mnie Wzajemna wrogość ziemian Nie pogodzonych z losem.
Wszyscy żyjemy obok siebie Jak ogień i woda, Płonąc i sycząc. Pomieszały się nasze mowy, A nasze ręce, Wzywające pomocy, Są niezrozumiałe Jak kabalistyczne znaki
Ten wieczór jest jądrem pustyni, Stolicą drapieżnych zwierząt I zaczajonych do skoku tygrysich aniołów. Od jednych pragnę uciec, Do drugich pragnę dążyć, Ale nie umiem zdobyć się Ani na rezygnację, Ani na decyzję
Niechaj trwa ten wieczór pustynny. Pragnę być sam z moim zwątpieniem I demonamiTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.