I choć słuchasz tych wersów jak każdy To nie każdy dostrzeże detale I choć chłopak ma flow, rymy, ma styl Ty i tak napiszesz: „żaden talent” Niekończący się ciąg liter Choć mało kto to doceni On działa i pisze i swym działem ciszę Zabija…
Jestem od zawsze jedynakiem, choć rodzicie mieli Jeszcze jedno dziecko Moja córka jest moim jedynym Choć ma rodzeństwo Moja żona moja jest Nie jego już i szkoda słów Choć kościół trzyma to w tym nie ma Boga już, Boga już Jego już nie ma nigdzie, tak mówisz Ja tak nie myślę, choć też nie widziałem Faceta z brodą jak na obrazkach Z kulą tak jakby był Władkiem Komarem Fizykę, chemię, biologię nazwali Reszty znać nie chcesz, bo reszty nie widzisz Nie widzisz, choć wierzysz też w te, co zbadali Jak telefon, radio, czy pilot od TV I choć to dziwne, śmiejesz się teraz To weź zapytaj się brata bliźniaka Czym jest przeczucie, nie tylko u ludzi Pies niespokojny, gdy z pracy wracasz Jest coś ponad tym, choć okiem nie widać Jest coś ponad tym, choć nosem nie czuć Nie podotykasz – to metafizyka Jest coś w powietrzu więcej niż odór petów
Ref.: I choć słuchasz tych wersów jak każdy To nie każdy dostrzeże detale I choć chłopak ma flow, rymy, ma styl Ty i tak napiszesz: „żaden talent” Niekończący się ciąg liter Choć mało kto to doceni On działa i pisze i swym działem ciszę Zabija, tą szarość chce zmienić, ej! I choć słuchasz tych wersów jak każdy To nie każdy dostrzeże detale I choć chłopak ma flow, rymy, ma styl Ty i tak napiszesz: „żaden talent” Niekończący się ciąg liter Choć mało kto to doceni On działa i pisze i swym działem ciszę Zabija, tą szarość chce zmienić, ej!
Mówisz: „czarnuchu”, choć nie jest jak smoła Mówisz: „białasie”, choć jak mąka nie jest Mówisz: „żółtku”, choć nie jest serem Ja mówię: „głupku”, choć pozornie skin to ja Taka trójca do Świętej Trójcy W niedzielę rano pędzi galopem Żydów do gazu, uchodźców potopić I psa do lasu jakoś przed urlopem I choć marynarki tak pięknie skrojone Studia skończone, szersze horyzonty Choć tylko pozornie, bo w rzeczywistości Tak wąsko widzą, nie potrafią wątpić Jak nawinął Łona – miej wątpliwości Zawsze i wszędzie jakieś „choć” czy „ale” Na każdym kroku pełno sprzeczności Dlatego taki tytuł dałem Jak działa prąd nie wiesz, choć używasz co dzień Szefa nie lubisz, choć mówisz: „na zdrowie” Zwierzęta kochasz, choć mimochodem Insekty zabijasz zelówką Na stopa nie weźmiesz, choć masz po drodze Wokal jest oka, choć nie pasi człowiek Jak cała płyta, i mętlik w głowie Choć żadna wtopa i gówno
Ref.: I choć słuchasz tych wersów jak każdy To nie każdy dostrzeże detale I choć chłopak ma flow, rymy, ma styl Ty i tak napiszesz: „żaden talent” Niekończący się ciąg liter Choć mało kto to doceni On działa i pisze i swym działem ciszę Zabija, tą szarość chce zmienić, ej! I choć słuchasz tych wersów jak każdy To nie każdy dostrzeże detale I choć chłopak ma flow, rymy, ma styl Ty i tak napiszesz: „żaden talent” Niekończący się ciąg liter Choć mało kto to doceni On działa i pisze i swym działem ciszę Zabija, tą szarość chce zmienić, ej!
Zawsze jest jakieś ale Nie tylko: czarne i białe Ja widzę detale, pomiędzy jednym A drugim odcienie szare Zawsze jest jakieś ale Nie tylko: czarne i białe Ja widzę detale, pomiędzy jednym A drugim odcienie szare Zawsze jest jakieś ale Nie tylko: czarne i białe Ja widzę detale, pomiędzy jednym A drugim odcienie szare Zawsze jest jakieś ale Nie tylko: czarne i białe Ja widzę detale, pomiędzy jednym A drugim odcienie szareTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.