Miesiąc pierwszy, szpital gnieźnieński, poczekalnia Choć Cię nigdy nie widziałem, wierz mi, kocham Cię jak wariat Choć wyglądasz jak kijanka jeszcze, wiem, to śmieszne Głupiec powie: "co tu kochać, jak nic nie ma", ja wiem, że jesteś tam W małej kropelce, masz około milimetra, A już formuje się serce w Tobie, Nowe życie, nowy człowiek, własna świadomość, Boże A tym, co mówią "wyskrobię" pętle zaciśnij na głowie Miesiąc drugi - powstają rysy buzi, Zawiązki mózgu, zaczątki uszu, paluszków Kręgosłup niczym szpilka, żebra grubości włosa Twój układ nerwowy działa, gdy mama się na tatę focha Trzeci - jakoś leci, jak leci to będą dzieci Żarcik, na rozluźnienie żeby się nie martwić Dla mamy, bo żal mi jej, ból tak daje się we znaki Lecz to true life, nie jak w podręczniku Yuppies
Miesiąc czwarty - znów patrzę w biel kartki pisząc ten track Mama śpi, czoło przez sen marszczy, ja zerkam Bit na słuchawkach, Maryś przegiąłeś, że ja pierdolę Jakie wulgaryzmy? Junior i tak się nauczy w szkole Przeklinać od kolegów albo juniorka od koleżanek Jeszcze nie wiem, na USG wszystko zamazane Zdjęcie na ekranie, ale myślę, że chłopak Dam mu Michał, moja mała kopia, piąty - zaczyna kopać Mocniej, w sercu radocha rośnie, Tak jak malec, zaciska dłoń w piąstkę, bawi się pępowiną, Wyjątkową papilarną linią naznaczony palec Dzięki Panie, dzięki Panie, jest zdrowe Badanie genetyczne daje ulgę jak spowiedź Rozmywa wątpliwość jak wodę, USG 4D To me odbicie lustra w Tobie, oniemiałem Masz moją brodę, usta - jaki ojciec taka córka
Wybraliśmy imię – „księżniczka”, żona Abrahama - Sara Rozprawię się jak Linda z tymi, co będą przywalać Się do niej, w przyszłości, by mieć ją za żonę Co gorsza w innym celu, więc lepiej pilnuj się ziomek Albo zamów trumnę, bo jak Włodek się mocno wkurzę Masz szczęście, mała już słyszy, więc nie powtórzę Tata czubek, dziwak, nerwus Może trochę to drugie, ale ludzie i tak dopowiedzą Swoje, menciu, tak to jest w tym miejscu, I choć mała jesteś to do brzucha ucho przykładam - słucham, Usta - słuchasz Ty, dajesz znak tym, Ruszasz się, ja wzruszam się, i nie kit to, mit nie to, Tak jak przyszłość razem, Na dobre i złe, we dnie i w nocy, i nie tylko, marzę, Wiem, tak blisko, to już niebawem, tymczasem kładę się Kocham Cię córuś, łączę się z mamą w bólu
Już szósty - czas leci jak Concorde, Włoski zaczynają rosnąć, mała obrasta w tłuszczyk Kubki smakowe działają, bo nie pasi podwieczorek Piękność nocy jak Boniek, bo co noc kopie w łonie Mocno, boli mamę non stop prawie I faktem, że nie wytrzymałby facet żaden Powaga, to silniejsza płeć, choć mówią słaba Trzymaj się Aga, wiem, że męczy zgaga, i ciało składa Ból na pół, jak Krav Maga, rośnie brzuch Masz już rozwinięty słuch, rozpoznajesz nasze głosy - siódmy Dobrze, że jeszcze nie rozumiesz o czym Zwłaszcza, kiedy widzą oczy jak niweczą kraju losy Dobra dosyć, pytam czy wysłucha Bóg mych Modlitw, bo to priorytet i już miesiąc ósmy Mała przybiera na wadze, kręci jak Szewardnadze Kilka tygodni i będziesz, czekam jak ćpun na narkotyk Na ten dzień
Dziewiąty miesiąc - to już ten czas, przed dwudziestą trzecią, torby do bagaja "It’s Been a Long Time" w radiu - Rakim uspokaja Ja w ciemnym dresie, w ciemnym Mercedesie - zwała Leci w trasę brudny Mercedes Benz jak u Gurala Na korytarzach szpitala, zimna lamperia po komunie Daje odczuć, jakby czas się tu zatrzymał Biała sala, czas zaczynać, jestem tam, choć nie chcę widzieć Nie mam odwagi spojrzeć, gapię się w odbicie w szybie tylko Czasem zerkam, mama w mękach krzyczy 1:20, 17 września - los mnie za mordę chwycił Postawił do pionu, bym przestał byczyć Dał powód, dał misję, i skarb, który trzymam na rękach Najgłośniejsza na oddziale, moja krew, no raczej Charakterna kobitka, bez wątpienia po tacie Najlepiej skwitował ojciec, płaczę Bo zobaczyła tę dziką Polskę…
Nic już takie samo nie będzie, jak było wcześniej Dla mnie, personalnie od tamtej wrześniowej nocy I gdy patrzę w Twoje oczy to jakbym siebie odnalazł Ja to Ty, a Ty to ja niczym Ying i Yang, Sara Ja Ci dałem życie, Ty mi moje nowe dałaś W mej zagubionej psychice ogarnęłaś ten hałas I nie tylko, bo ten marazm też w ciele, a lecą latka Chcę byś długo miała w domu córuś ojca a nie dziadka Dużo od siebie wymagam byś nie wstydziła się taty Tak, tego łysego typa, co robi konkretne rapy I gdy rady dać nie możesz, tata zawsze Ci pomoże Tata broni, tata radzi, tata nigdy Cię nie zdradzi Nie zostawi na lodzie, pamiętaj, to puenta Zrozumiesz jak będziesz starsza, tak, bo Ty to adresatka Tego listu, który piszę do Ciebie jak Rakim Podpisano „Tata”, kocham Cię Skarbie, buziakiTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.