(Ronnie) Bieda to zjawisko powszechnie znane Choć przez klasę wyższą ignorowane Dzieci głodują matki chorują Ojcowie na złom surowców poszukują Nie można obok tego przejść obojętnie Łowić człowieka naucz Daj mu wędkę Chwytasz wszystko co innym wypadnie Pomóż biednemu bo sam na dno spadniesz Upadek Przed nim się nie uchronisz By z ubóstwa wydostać się Musisz szukać pomocnej dłoni Jak nie chcesz gnić W szarej betonowej toni
(Jerry) Zamożni ludzie Biedę tylko z filmów znają Ale na co dzień Się z nią nie stykają Czy biednemu pomogą z ubóstwa się wydostać? Raczej nie Bo zajęci są utrzymywaniem na pieniędzy tronie Choć tak jak biedni Oni też skończą w grobie Więc pomóżmy ubogim z tego stanu wyjść Po co się za maską hajsu kryć Jak można innym Pomóc z godnością przestać żyć By nie skończyli jak mój znajomy Który ojcu trumnę z desek zbił Bo z zawodu stolarzem był A nie miał na trumnę Firmy wizerunkiem nie był już dobrym Gdy zachorował na łuszczycę Szef firmy z walizkami Posłał go na ulicę Więc zacznijmy zapobiegać Takim życia scenariuszom Inaczej sytuacje nas do dziwnych rzeczy zmuszą
(Ronnie) Bieda Nie sposób jej zapobiec Przekonał się o tym chłopiec Mieszkający w starej kamienicy Na Łódzkiej dzielnicy Bogu ducha winny Znowu wkurwiony Bo do domu nie został wpuszczony Przez starych co znowu popili O wszystkich zapomnieli Łącznie ze swym synem który jak zwykle Spędzi noc na klatce myśląc o matce i ojcu Którzy go nie dopilnowali Po raz kolejny flotę całą przejebali Rachunków nie poopłacali nalewali Do kieliszka przy świeczce Bo światło zgasło Dla niektórych jest to śmieszne Dla mnie tragiczne Że ma takich a nie innych rodziców Którzy tylko gadają że kasy nie mają Nie interesi ich Czy on ma się w co ubrać co zjeść gzie spać Zmuszony by kraść Żeby zaspokoić głód Odrzucony przez rodzinę swą i przez naród Codziennie modli się o lepsze dni o lepszy byt Żeby już nie musiał chodzić głodny Jego modły Jednak nie zostały wysłuchane Spełnienie w życiu nie zostało mu dane Chłopak jak marzł tak marznie W tym pierdolonym państwie Nikt nawet palcem nie kiwnie Bo każdy martwi się o siebie Żeby mieć jak najwięcej Pytam gdzie tu sprawiedliwość Panie Prezydencie
(Jerry) Z drugiej strony Bieda to rzecz względna Spójrzmy co o tym mówi Historyczna perspektywa czasu Kiedyś to zjawisko świadczyło o braku Jedzenia szczepienia i nad głową dachu Dziś za biednych uważa się ludzi Których nie stać na: Nową komórkę drogie ciuchy fajne buty Więc doceniajcie to co macie A tego czego wam brak Potraktujcie jako motor Żeby odbić się od dna Ale pamiętajcie Nie można wciąż za hajsem gonić Bo potem przed tą pogonią Już się nie uchronisz Jak ten facet z wyjątkowych okoliczności Który za żonę miał mamonę - zamiast kobiety Jeżeli włada nami żądza pieniądza To zamknęliśmy się w koncepcyjnym więzieniu Z którego nie sposób się wydostaćTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.