Pozwól mi ostatni raz, zajrzeć do wnętrza szklanki,
krótki recital, zanim skończą się fajki,
szelest zalanej kartki, trudno muszę se radzić,
nigdy nie zyskam więcej od tego co mogę stracić,
ja na prawde wiem co znaczy, przegrać z tym życiem wszystko,
gdyby nie hip-hop, byłbym recydywistą,
od Szczecina po Białystok każdy za kołnierz wylewa,
mi też się to zdażyło, proste i nie ma przebacz,
więc ostatni raz polewam, patrze jak się napełnia,
kilka głębszych oddechów i przechodzę do sedna,
to już pół lecz nie pękam, dalej będę się topił,
krótka chwila zapomnienia kosztem nieprzespanej nocy,
chyba pocą mi się oczy, kurwa to sentymenty,
jednak nie dało się ucieć, pierdolony introwertyk,
nerwowo chwytam ręcznik mocno trzęsącą dłonią,
ocieram pot z czoła, telefony wciąż dzwonią,
tak mi przykro lecz w tą noc, mam inne plany,
muszę pozałatwiać sprawy które codzień odkładamy,
ten ostatni raz stańmy, muszę pomyśleć,
tysiące uczuć w jednym sercu, chce mi się krzyczeć,
kurwa gdzie ten kieliszek, ten jest na pewno jest ostatni,
to oczywiste, szybko, muszę się napić,
wlewam, popijam, zgadnij, czy na tym skończę?,
w rezerwie 1/4 , jakby co mam pieniądze,
już przykrywam się kocem, dreszcze nie dają zasnąć,
zasiadam po raz enty, wlewam, zapalam światło,
moje serce jakby zgasło, już sam nie wiem kim jestem,
wstaję i patrzę w lustro zanim wypiję setkę,
kiedyś byłem człowiekiem, dzisiaj wrakiem człowieka,
dziś już ostatni raz, padam na kolana, klękam,
ja i moja butelka, towarzyszka mej niedoli,
więc zapije się na śmierć i nie będę się pierdolił,
życia cena nie gra roli, dzisiaj gardzę własnym życiem,
balansuje na krawędzi, śmierci nadstawiam policzek,
chce drzeć ryja, no to krzyczę, i mam w dupię konsekwencję,
już od dawna jestem sam, żyje sam i sam zdechnę,
w końcu nic nie trwa wiecznie, ale dziś mi obojętne,
czy przetrwam ten festiwal pod tytułem, jebać szczęscie?.
nigdy nie chciałem nic więcej, oprócz zdrowia i miłości,
bo znam swoje wartości, chociaż dużo/mnóstwo we mnie złości,
nigdy nie chciałem się skończyć, dzisiaj czuję że to koniec,
pijąc ten ostatni raz, kopie swój własny grobowiec,
uwaga panie panowie, piję po raz ostatni,
dzisiaj już oficjalnie, choć od dawna jestem martwy,
chciałbym jeszcze zatańczyć, lecz do tanga trzeba dwojga,
więc pozwól buteleczko, zatańcz dla swego gnojka,
moja przechlana morda, budzi we mnie obrzydzenie,
pierdole nie chce tańczyć, chciałbym stać się swoim cieniem...


To ostatni raz przyżekam, nikt nie będzie na mnie czekał,
więc wykończę się dziś sam, pije bo nie będę cierpiał,
moja słodka butelka, dziś żegnamy się na pewno,
szkoda, że w moim życiu własnie Ty byłaś tą jedną,
nie pamiętam kiedy trzeźwo, patrzyłem na rzeczywsitość,
dawno zaniedbałem dom, swoich bliskich to wszystko,
może byłem egoistą, nie wiem już mnie tu nie ma,
chociaż raz zachowam honor, odejdę chce zapomnienia...

---

Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.