Jak dziki zwierz od paru lat tułamy się po lesie. Nikt nie da jeść, nikt nie da szans, nikt broni nam nie niesie. Do tego jeszcze trza się kryć przed swoim i przed wrogiem, Z żałości, bólu nie móc wyć, ani też spać za progiem. Zasadzki zewsząd czynią wciąż na nasze drogie życie, Więc musim pełzać jak ten wąż, szukając w jamie skrycia. Jaskinie służą za zamki, a noce za warownie, Chcąc zdobyć owe bez szranki trza zdrady nieodzownie!
Pomimo tego wzrastamy na duchu i na sile. Przerwiem łańcuchy, Przerwiem tamy, już blisko są te chwile! Wylejem wartko z gór szczytow w doliny wsi, miasteczek, Wyprzemy wroga wśród zgrzytów targania go w cząsteczki! Ten wierny syn, którego czyn dowodzi o miłości, Ten życie swe u nóg matczyn poświęca je w całości. Ogniem płonące swe serce, w ofierze świeże składa, Choć bracia, siostry w rozterce, on za nich mieczem włada!
Dla Ciebie Polsko najdroższa wyrzeklim się wszystkiego! Żadna nas męka najsroższa nie wepchnie aż do tego, Byśmy się mieli wyrzec Cię za skarb czy ochłap marny! Każdy z nas leśnych zaklął się, złożył Ci czyn ofiarny!
Dla Ciebie Polsko najdroższa wyrzeklim się wszystkiego! Żadna nas męka najsroższa nie wepchnie aż do tego, Byśmy się mieli wyrzec Cię za skarb czy ochłap marny! Każdy z nas leśnych zaklął się, złożył Ci czyn ofiarny!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.