Wykrzyczę myśli, spróbuję zakląć wiatr By wziął w obronę mój niedośniony świat
By porozrzucał wszerz i wzdłuż zimnej plaży, zielonych wzgórz znajome twarze
Zapamiętane kiedy dni płynęły wolno z całych sił spragnione wrażeń
Ponad dachami Hayle niesiony wiatrem i nieznośną trwogą Pozostawiony sam by sobie radzić ze złą pogodą
Pustą drogą ostatnie tchnienie dnia Odchodzi w ciszy a za nim cicho ja
Czy suma wszystkich szarych chwil Liczona w setkach tysięcy mil wiedzie do wyzwolenia?
Czy równa krokom we mgle Epopei pisanej na szkle w stanie upojenia?
Ponad dachami Hayle latarni morskiej słychać ostrzeżenie: „Uważaj chłopcze… niepotrzebnie pytasz o przeznaczenie…”
Ponad dachami Hayle nieznośnie lekki, otumaniony Spoglądam tępo w dół na kraj po wzgórzach rozrzucony Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|