Tam, gdzie pustynny wiatr, gorący że aż strach – Sahara, Kwitnący ogród miał, tęczowy dywan barw, Kirszada. To przecież istny cud! Czy produkuje lód włóczęga? Jak w piecu dmucha żar, a on ma ogród-czar, Choć nigdzie wody nie ma i na deszcz nie wróżą z gwiazd. I wszędzie sadził kwiat, i miłość w oczach miał Kirszada, Rozdawał bukiet barw każdemu, kto go znał, włóczęga. Usłyszał wielki chan, że sławi cały świat Kirszadę, On ogród piękny ma, każdemu kwiatek da, Aż pozazdrościł chan mu i przed siebie wezwał go.
Rzekł mu chan że chce taki sam ogród mieć Na pustyni, gdzie leje się żar, Chan chce ogród mieć, a Kirszada mówi „nie”. Nie uniknie on męk i kar.
A więc wkurzony chan chciał ogród zrobić sam i guzik. Nic rosnąć nie chce mu, choć zaklinaczy stu marudzi (marudzi). I rzekł włóczęga mu: „To nie jest żaden cud, o chanie! Mój czemu rośnie kwiat, a twój dlaczego padł? Odpowiedź bardzo prosta: miłość mam, a ci jej brak!”
Choć chan mówił mi: „Na pustyni nie ma nic, Nie wyrośnie tam liść ani kwiat.”, Ja wiem jednak, że miłość może być jak deszcz, Więc mój ogród trwa, a twój już padł.
I nie miał wyjścia chan – wypuścił z lochów bram Kirszadę, I wkrótce stał się cud – z zachodu aż po wschód włóczęga Pustynie zasiał sam i piękny ogród miał Kirszada, I okazało się, że tajemnicą jest laseczka tak zabójcza, że powala wszystkich z nóg .
Ah, je. Oh, je. Oh, je.
Choć chan mówił mi: „Na pustyni nie ma nic, Nie wyrośnie tam liść ani kwiat.”, Choć tak mówił chan, ja uparłem się i mam, W piaskach rosną me kwiaty co dnia.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.