Mam myśli białe jak ja Myśli wyblakłe jak mgła Wyblakłe jak biała flaga, którą niosę Jak kropla wody w mleku albo przezroczysty proszek
Tak, to było nocą on miał torszyny z bazaru A ona plastikowe perły od Bułgarów Fakt, miał dobre oko Kamieniem co z trotuaru wypadł Rzucił go z Wiślanych Bulwarów To wtedy otóż Witek Mokotów Rozpoczął od przyjęcia tym kamieniem w łeb, pasmo kłopotów Witek koszule miał jak Pan, jak dziś pamiętam Połysk z epoki Gierka właściwie niewymięta Padł, a mały Gnom brzydki Kazek szybko mu zdjął Koszule tą i przetańczył z Lidką Parkiety wszystkich melin mu nie obce były Poróżnił się wyjechał z dyni i usunął tryby Jak w mordę strzelił było to w dziewięćdziesiątym Miałem trzynaście lat pod trzynastką mieszkał Chrobry Okna miał od południa no i ten plakat wyblakły do połowy Resztę zasłaniała szafa
Ref To myśli białe Myśli wyblakłe
Mam myśli białe jak ja Myśli wyblakłe jak mgła Wyblakłe jak biała flaga, którą niosę Jak kropla wody w mleku albo przezroczysty proszek
Tak tam było jasno Dwa lata starsza ode mnie była sąsiadką Widywałem ją codziennie, Miała ten wzrok warty milion dolarów I to coś smutny spokój nie mięliśmy na nią czarów Czarny to był ten cios, co wyłapał Witek Starszy 20 lat kamień przyjął wprost na chlipę Widziałem go podbiegł on Kat, Brzydki Kazek Minęło tyle lat ja pamiętam wciąż obrazek Kop na lico prolongował w Witku przerwę A Litkowy liść ugruntował w niej dyskrecję Noc była sroga, zabrał ją jak jaskiniowiec Z Koszulą z Rembertowa i całym Witkowym zdrowiem Pamiętam z Chrobrym jaraliśmy siuwax w oknie I przycięliśmy ją jak tak w strugach deszczu moknie Deszczu Strugi wtedy jeszcze nie poznałem Ten plakat u Chrobrego do połowy był z Van Dammem
Ref To myśli białe Myśli wyblakłe
Mam myśli białe jak ja Myśli wyblakłe jak mgła Wyblakłe jak biała flaga, którą niosę Jak kropla wody w mleku albo przezroczysty proszek
Tak, tam było zimno, Witek nie płacił już za nic Kolejny miesiąc wódę w ryj lał z koleżkami Opary stearyny, skaczące cienie A Kazek od sprężyny poharatał przyrodzenie Do dziś nikt nie wie, czemu akurat z nimi Mogła każdego mieć a pili, bili i gwałcili Przy roztopach nadeszła zmiana pokoleń Wjazd z kopa, bo chłopak nasz stracił rower Na tym rowerze woził pornosy na Skre Z bratem nimi handlował, do forsy wciąż ma łeb Jak wjechaliśmy leżała na wersalce bez majtek Za stanikiem Gin z Tonikiem miała w szklance Gin z butelki nie spełnił Litkowych marzeń Zabrała z nimi ją zbiorowa śmierć w autokarze U Chrobrego byłem jest wciąż w uderzeniu Wyblakły Jean-Claude przypomniał mi o tym zdarzeniuTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.