Toksyny płyną w skurwielach, nie krew Jedno, co wypełnia serce, to gniew Ja nigdy nie robiłem czegoś wbrew sobie Na pewno nie zrobię Na pewno nie zrobię
Przez was wyidealizowani Przestań, trochę inni, tacy sami Szukasz we mnie siebie Ale kiedy razem popełniamy te same błędy Chcesz, żebym płacił wyższą cenę Za to samo, przez to, że noszę diamenty?
Tylko przez to, że co dzień czujesz się gorszy Myślisz, że czuję się lepszy
Przez was bezwarunkowo wjebani Przestań, nie jesteśmy kolegami
Gdybym mógł Zabiłbym się by móc to życie powtórzyć Trafiać do ludzi Tak jak jebany Uzi Tak jak jebany Uzi
Gdybym mógł Zabiłbym się by móc to życie powtórzyć Trafiać do ludzi Tak jak jebany Uzi Tak jak jebany Uzi
Ja wiem jak to jest się poświęcać dla kogoś Kto nic sobie z tego nie robi Szacunku nie kupisz, jeśli ktoś go nie ma dla ciebie To pora odchodzić
Dałem palec, zajebali całe ramię To już nie powtórzy się, niedoczekanie Kiedy pomyślę o starych ziomkach Nie wiem, co to zaufanie do ludzi
Kiedy pomyślę o starych ziomkach Na urodziny chciałbym dostać uzi Kiedy pomyślę o starych ziomkach Kiedy pomyślę o starych ziomkach Kiedy pomyślę o starych ziomkach Cieszę się, że to się już nie powtórzy
Ręka do góry zwycięsko, to ku*wa mój odruch Pieniędzy tyle wokoło, jakbym robił dodruk Kupiłem buty za tyle, co ty twój samochód Kupiłem uzi, przyjedź – utulę cię do snu
Gdybym mógł Zabiłbym się by móc to życie powtórzyć Trafiać do ludzi Tak jak jebany Uzi Tak jak jebany Uzi
Gdybym mógł Zabiłbym się by móc to życie powtórzyć Trafiać do ludzi Tak jak jebany Uzi Tak jak jebany UziTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.