Dążysz do dna, bo wierzysz, że odbijesz się, gdy gruchniesz w nie ale co, gdy rozbijesz się i miast się wznieść, osiądziesz na dnie
Kiedy uderzasz w twardego coś, mówisz: to nie to, to jeszcze nie dno jeszcze jest czas, jeszcze jest zapas a potem bum i nie będzie już ani co zbierać, ani co sklejać
Spadasz niżej, niżej, niżej dno też się obniża coraz głębiej, głębiej, głębiej a wciąż go nie widać
Idziesz drogą dobrze Ci znaną choć wybojami gęsto usianą szukasz granicy, bo gdzieś musi być za nią na nowo nauczysz się żyć
Przestąpisz czasem kolejny krąg, mówisz: granica ciągle kawałek stąd jeszcze daleko, za siódmą rzeką a potem bum i nie będzie już po co się godzić, o co się spierać
Idziesz dalej, dalej, dalej granica się oddala znika i się pojawia jak fatamorgana
Zmienisz kierunek dopiero, gdy ściana na drodze stanie Ci i już nie będzie dokąd iść
Nie wiem, czy zdołam pomóc Ci będę przy Tobie, ale Ty sam musisz wiedzieć, dokąd iść
Kiedy dojdziesz do ściany wyczuj w niej palcami szczeliny i szpary potem drąż aż tryśnie z nich światło wyleje się jasność Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|