Mógłbym przodować w aferach, żyć na wariackich papierach, I nieustannie się spierać z ludźmi o dobrych manierach, Co "lepsi" od urodzenia wpisani mają w metryce, Żeby unikać ulic, by nie ulegać panice, I nie rozmawiać z obcymi, czytaj dołem społecznym, To niebezpieczny świat enklaw i podłe życie przestępcy, Chronieni w super fortecy, mur, żywopłoty, kamery. Ten monitoring dwa, cztery, są tak życiowi, jak Jerry, Z daleka od szarej maści, plebsem nie być skażony, Nie opuszczając swej zony, nie jeden zbyt przerażony, Spotka biedaka, to draka, ile sił w płucach on dmucha, Ten gwizdek ogłasza alarm, biedak już martwy jak 2Pac, Odpukać, nie chcę podziałów, biedni-bogaci, gdzie jedność? Jak miałby wyglądać dialog, masz w gębie język, czy drewno? Płaszczyzną porozumienia, dać pracę biednym w hacjendach, Pomoc domowa potrzebna, lecz musi być odpowiednia.
Znam miejsca zapomniane przez ludzi i Boga, Ulicami płyną łzy, krew i trwoga, Nie ma jutra, nie ma Boga, nie ma nic, Tylko słowa prawdy i wyważone drzwi.
Czym jest ten luksus w stosunku do potrzeb pierwszego rzędu? Chcesz dostać kwadrat z urzędu, "zapomnij" - słyszysz w okienku, Czym jest to siku w kibelku na półpięterku, czym bieda? Czym wielki taras z ogrodem, na tych strzeżonych osiedlach? Tu, gdzie urzędnik państwowy pozadłużanych wysiedla, Eksmisje z pierwszym dniem wiosny, zagrają biedzie na nerwach, Co drugi żebrak to dramat, ja pytam się co za kara? Premierze, co odpierdalasz? Dzieciaki grzeją w pieczarach, Niejeden rządowy palant rozmyśla o naszych losach, I VAT podnoszą raz po raz, by finansować Ci socjal, Poznaj kolosa co z gliny ma giry, a chce tu rządzić, Przestań się mądrzyć, bo byli od Ciebie mądrzejsi - gorsi, Do celu dążyć, nie błądzić poprzez krytykę systemu, Dajemy upust ciśnieniu i społecznemu wkurwieniu, Przekłuwam balon z nadmiarem rozczarowania, z Poznania, Bo tu, gdzie żyje rząd działa na naszą niekorzyść, hałas.
Znam miejsca zapomniane przez ludzi i Boga, Ulicami płyną łzy, krew i trwoga, Nie ma jutra, nie ma Boga, nie ma nic, Tylko słowa prawdy i wyważone drzwi, Obok śpi ona, piękna i zmęczona, Mówi coś przez sen i po cichu kona, To jej wiersz o wolności, połamane skrzydła, Pieśń o godności, piękna i niewinna.
Na krawędzi ból, Mój umysł napięty, jak sznur, Głowa bije w mur, Upadam i jestem z każdym upadkiem silniejszy, Wszystkie slumsy świata są, jak ołtarz najświętszy, Na nim rodzi się i umiera życie, Na nim płoną ulice o świcie, Na nim stanę z pięścią w górze, Godność - jeszcze raz powtórzę.
Znam miejsca.. Znam miejsca.. Zona..
Znam miejsca, gdzie ulice płoną o świcie, Znam miejsca, gdzie dzieci zabierają życie, Znam miejsca, gdzie demony wojny tańczą, Miejsca, gdzie jesteś tylko żywą tarczą, Tylko żywą tarczą, Tylko żywą tarczą.
Znam miejsca zapomniane przez ludzi i Boga, Ulicami płyną łzy, krew i trwoga, Nie ma jutra, nie ma Boga, nie ma nic, Tylko słowa prawdy i wyważone drzwi, Obok śpi ona, piękna i zmęczona, Mówi coś przez sen i po cichu kona, To jej wiersz o wolności, połamane skrzydła, Pieśń o godności, piękna i niewinna.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.