Katalog:  A   B   C   D   E   F   G   H   I   J   K   L   M   N   O   P   Q   R   S   T   U   V   W   X   Y   Z   0   1   2   3   4   5   6   7   8   9 

S / Slums Attack / Nie trzymaj sztamy


O mały włos miałbym to coś
Straciłem to złość poczułem, miałem dość
Nie chciałem by w kość dało życie znów sztos
A ten parszywy los szuler rozdał lewe karty
Brak szczęścia w grze, a w miłości wolne żarty
Trudny, uparty o to kolejne fakty
Że los płata figle nawet najbardziej twardym
Sprzęciak morderca zbliża się skrytobójczo
Czy przeżyjesz do rana tego dowiesz się jutro
Kocham cię bracie nawet kiedy gadasz bzdury
Wiem, że na twoje problemy często byłem nieczuły
Oddany mojej sprawie mogę tak całą noc
Młode siksy masturbują się słysząc mój voice
Owijać wokół palca najpiękniejsze kobiety
Tam gdzie pieniądz tam one, uzależnienia, fetysz
Często muszę kłamać by serca ci nie złamać
Ty gotowa się załamać chcesz dzielić ze mną mój dramat
Moralne zepsucie, zawsze wierny lucie
Jak mordy skucie dziś nie myślę o pokucie
O to nowy Slums Attack, masz klasyki na cutach
Kocham swego brata chociaż jest nie z tego świata
Chciałbyś mi powiedzieć jestem coraz bliżej grzechu
Zamiast kartek z wersami potwierdzenia przelewu
Nie podetniesz mi skrzydeł w czasie gdy wysoko lecę
Bo kocham moje życie i niczego od was nie chcę
Jestem żywym dowodem na niezależność i swobodę
W tym fachu prym wiodę, a słuchacza nie zawiodę
Bo to muzyka prawdy nie muzyka hipokryzji
Znów nasz syf na wizji i jak zawsze bez fikcji
Że siano ludzi zmienia hajs, kabona
Temat pozostawię to bliskim bo tylko im jest to oceniać
Im starszy tym bogatszy coraz bliżej nagiej prawdy
Wiem upływający czas weryfikuje twe postawy
Tak naprawdę jestem lepszy niż ta moja reputacja
I docieram dziś do celu choć to nie ostatnia stacja
Jesteś Judasz smrodu szukasz? kumpla udasz hajs wyłudzasz?

Nie trzymaj sztamy z ludźmi, którym jest wszystko jedno
Bo powinie ci się noga i od życia przyjmiesz wpierdol
Weź od nich odbij, nie mają nic do stracenia
Więc pociągną cię za sobą, to tej znajomości cena
Ze mną nie zginiesz, a ja z tobą tego nie wiem
Ostrzegali, się przejedziesz, nie słuchałem, byłem pewien
Przyjaciel najważniejszy nie umniejszy twych zasług
Potrafi docenić charakter przekazu

Być oddanym mężem, a nie zdradliwym wężem
Już za późno na to wszystko, dziś przy innej się prężę
To nie pierdolona fikcja, chcesz spójrz na szklany ekran
Nie gram na ludzkich uczuciach, jak twórcy reklam
Gardzisz tym światem, który nie jest dla ciebie
Przeraża cię ta wizja, wiesz, że możesz go nie mieć
Więc na wyrost nam jedziesz, lecz uważaj gdy ci wyjdzie
Ile będą warte słowa, które kładłeś na bicie
Chce, zaspokajam prymitywne instynkty
Potem przepraszam śląc do nieba modlitwy
Nie byłem, nie jestem, nie chcę i nie będę
Przerysowaną postacią, tacy nie zyskują tracą
Lepiej mi jebnij kiedy masz na to szansę
Ja nie odpuszczę to nazwę rewanżem
A tu dystans się liczy lecz ja go często nie mam
Do zbyt wielu spraw, wciąż na kogoś się gniewam
Masz coś przeciwko to cię skurwysynu mierzi
Oskarżasz mnie o rozróżnianie społecznych więzi
Chcesz wiedzieć sukinsynu jak to jest, naprawdę idzie
Dasz radę to ogarnąć, zamień się ze mną na tydzień
To my co bez przerwy psujemy ci nerwy
To dzieciaki z ulicy, a nie dzieci z Bullerbyn
Kobiety znów płaczą, ja płaczę przez kobiety
Romanse, podniety, konsekwencje niestety
Są zbyt bolesne, wpierw rozkosz, dziś pretensje
A ja nadal w tym jestem, a odpał jest protestem
Nadal hardcore'owy to mój powód do dumy
Nie nagrywam moich zwrotek na popowe albumy
Skończymy pracę z płytą i na trasę od nowa
Ja nie będę oponował by stała się diamentowa
To nasz kolejny cel, idź sobie tej
W biel odziana Isabel, nie kuś mnie, ej
Poznam cię w moment po tych tanich kosmetykach
Po tych blond kosmykach, czego chcesz, zmykaj
Z dragami eksperyment, masz do tego sentyment
Zapomnij o tym synek, nie, spadaj skurwysynie
Przed knajpą piros weź ziomków mu gyros
Weź mu na wynos, bo do środka go nie wpuszczą
Bo nie jest odziany na tyle by tam usiąść
Bo jego smrodem sie dusząc nikt nie zechce tu szamać
I nie ma co tu kłamać sytuacja jest zjebana
Możesz sam tak kiedyś skończyć chociaż z ciebie kawał drania
To kup mu to żarcie, dzięki dostaniesz w zamian

Nie trzymaj sztamy z ludźmi, którym jest wszystko jedno
Bo powinie ci się noga i od życia przyjmiesz wpierdol
Weź od nich odbij, nie mają nic do stracenia
Więc pociągną cię za sobą, to tej znajomości cena
Ze mną nie zginiesz, a ja z tobą tego nie wiem
Ostrzegali, się przejedziesz, nie słuchałem, byłem pewien
Przyjaciel najważniejszy nie umniejszy twych zasług
Potrafi docenić charakter przekazu
Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.
Szukaj MP3
· Slums Attack - Nie trzymaj sztamy
· Konwertuj video do MP3
· Konwertuj video do MP4

Teledyski » Slums Atta...
 · Peja, Slums Attack - Dekalog Rycha

Wszelkie prawa zastrzeżone. Powered by © 2004-2024 Teledyski.info || Polityka cookies || Darmowe Mp3 || Zgłoś błąd

[ darmowe teledyski do oglądania ]