Prostą zasadę wyznaję, bądź szczery, dupy nie liż I mam ten klasyczny styl jak ciuchy Perry Ellis Mam pełen kielich i parę zwężonych źrenic Robię niezły rap w pewnych kręgach to się ceni Spróbuj głową mur przebić, mnie nie zmienisz Bo rap mnie jara, tak samo mocno jak jarał mnie kiedyś Gram dla elit podziemi tych nielicznych koneserów Nie należysz do nich to najlepiej nic nie mów Ze mną Mikser na emu i pojebów w klik studiu Robimy klik klak i powstaje nowy utwór
To PDG, nie zrozumiesz jeśli nie masz gustu Gramy hardcore jak dawniej grało Leaders of the New School Wciąż na jednym wózku, a wózek jak się patrzy z górki pędzi To dla graczy, całą resztę może tylko zemdlić To jak Kaczy jest ten rap, pasja, ten bit Dźwięki miasta, gra, którą mamy we krwi
Synu sprawdź z dnia na dzień, łapię szlif i gry się uczę Mam ten rap dopóki w proch się nie obrócę To P.O.Z.N.A.N. z kreską, okno na podwórze To WSRH, PDG przynosi burzę
Synu pal z dnia na dzień, łapię szlif i gry się uczę Mam ten rap dopóki w proch się nie obrócę To P.O.Z.N.A.N. z kreską, okno na podwórze To WSRH, PDG przynosi burzę
Masz tu płytę na której każdy track to jedna z bitew Gdzie każdy na swój sposób łączy pot o klitę z bitem Bez dziwek, które okryły nasze miasto wstydem Roznosząc swoje chujowe hity niczym kurwy trypel Jestem Słoń synu, oto pełnokrwista pyra Poznański klimat, słowa odzwierciedlane w czynach Chcesz nas zatrzymać? chłopaku to jakieś żarty To jak byś próbował kijem zawrócić kierunek Warty Ja w tej grze rozdaję karty chociaż nie jestem krupier Mam więcej stylu niż Cichopek miała chui w dupie Lubię śmiać się z gorszych, sprawia mi to frajdę Jaram się Psycho Real, Ice'em T. i Lil White'em Mam ten styl przez który słabi moczą pościel A ich spedalony idol wypada przy tym żałośnie Zrób to gówno głośniej, to właśnie ci goście Którzy polują na słabych z pistoletami na gwoździe Poznań w siłę rośnie, nasze produkcje są mocne Jakbyś tłuczone szkło próbował zabijać octem Zachowaj bezpieczny odstęp, bo o kolizję łatwo Jadę cały czas do przodu pierdoląc czerwone światło
Synu sprawdź z dnia na dzień, łapię szlif i gry się uczę Mam ten rap dopóki w proch się nie obrócę To P.O.Z.N.A.N. z kreską, okno na podwórze To WSRH, PDG przynosi burzę
Synu pal z dnia na dzień, łapię szlif i gry się uczę Mam ten rap dopóki w proch się nie obrócę To P.O.Z.N.A.N. z kreską, okno na podwórze To WSRH, PDG przynosi burzę Tu horyzont ogranicza się do dnia jutrzejszego Gdzie płynie Warta wciąż garda dlatego Nasz kolejny track to prawdziwości zaszczyt Tu rymy lecą z paszczy nie wspinamy się na szczyt Dziś mam zaszczyt wymieszać paru z błotem Przepełniony hip-hopem tak jak powietrze azotem To te rapy na faktach, gadka na track'ach Choć w skille bogata wciąż persona non grata Przepuszczam atak na te gwiazdy samozwańczej I tych słodziutkich jak dżem niszczę jednym panczem Pizgam jak w tarczę same wulgaryzmy Na te wszystkie pizdy bez odrobiny charyzmy A te pseudo-gwiazdy my puentujemy śmiechem Tu na blokowisku to odbija się echem I w chuj nie potrzebna nam teoria spisku Bo nie zabraknie mi słów więc idźcie w pizdu
Synu sprawdź z dnia na dzień, łapię szlif i gry się uczę Mam ten rap dopóki w proch się nie obrócę To P.O.Z.N.A.N. z kreską, okno na podwórze To WSRH, PDG przynosi burzę
Synu pal z dnia na dzień, łapię szlif i gry się uczę Mam ten rap dopóki w proch się nie obrócę To P.O.Z.N.A.N. z kreską, okno na podwórze To WSRH, PDG przynosi burzę Prostą zasadę wyznaję, bądź szczery, dupy nie liż I mam ten klasyczny styl jak ciuchy Perry Ellis Mam pełen kielich i parę zwężonych źrenic Robię niezły rap w pewnych kręgach to się ceni Spróbuj głową mur przebić, mnie nie zmienisz Bo rap mnie jara, tak samo mocno jak jarał mnie kiedyś Gram dla elit podziemi tych nielicznych koneserów Nie należysz do nich to najlepiej nic nie mów Ze mną Mikser na emu i pojebów w klik studiu Robimy klik klak i powstaje nowy utwór
To PDG, nie zrozumiesz jeśli nie masz gustu Gramy hardcore jak dawniej grało Leaders of the New School Wciąż na jednym wózku, a wózek jak się patrzy z górki pędzi To dla graczy, całą resztę może tylko zemdlić To jak Kaczy jest ten rap, pasja, ten bit Dźwięki miasta, gra, którą mamy we krwi
Synu sprawdź z dnia na dzień, łapię szlif i gry się uczę Mam ten rap dopóki w proch się nie obrócę To P.O.Z.N.A.N. z kreską, okno na podwórze To WSRH, PDG przynosi burzę
Synu pal z dnia na dzień, łapię szlif i gry się uczę Mam ten rap dopóki w proch się nie obrócę To P.O.Z.N.A.N. z kreską, okno na podwórze To WSRH, PDG przynosi burzę
Masz tu płytę na której każdy track to jedna z bitew Gdzie każdy na swój sposób łączy pot o klitę z bitem Bez dziwek, które okryły nasze miasto wstydem Roznosząc swoje chujowe hity niczym kurwy trypel Jestem Słoń synu, oto pełnokrwista pyra Poznański klimat, słowa odzwierciedlane w czynach Chcesz nas zatrzymać? chłopaku to jakieś żarty To jak byś próbował kijem zawrócić kierunek Warty Ja w tej grze rozdaję karty chociaż nie jestem krupier Mam więcej stylu niż Cichopek miała chui w dupie Lubię śmiać się z gorszych, sprawia mi to frajdę Jaram się Psycho Realm, ICP i Lil White'em Mam ten styl przez który słabi moczą pościel A ich spedalony idol wypada przy tym żałośnie Zrób to gówno głośniej, to właśnie ci goście Którzy polują na słabych z pistoletami na gwoździe Poznań w siłę rośnie, nasze produkcje samotnie Jakbyś tłuczone szkło próbował zabijać odstęp Zachowaj bezpieczny odstęp, bo o kolizję łatwo Jadę cały czas do przodu pierdoląc czerwone światło
Synu sprawdź z dnia na dzień, łapię szlif i gry się uczę Mam ten rap dopóki w proch się nie obrócę To P.O.Z.N.A.N. z kreską, okno na podwórze To WSRH, PDG przynosi burzę
Synu pal z dnia na dzień, łapię szlif i gry się uczę Mam ten rap dopóki w proch się nie obrócę To P.O.Z.N.A.N. z kreską, okno na podwórze To WSRH, PDG przynosi burzę Tu horyzont ogranicza się do dnia jutrzejszego Gdzie płynie Warta wciąż garda dlatego Nasz kolejny track to prawdziwości zaszczyt Tu rymy lecą z paszczy nie wspinamy się na szczyt Dziś mam zaszczyt wymieszać paru z błotem Przepełniony hip-hopem tak jak powietrze azotem To te rapy na faktach, gadka na track'ach Choć w skille bogata wciąż persona non grata Przepuszczam atak na te gwiazdy samozwańczej I tych słodziutkich jak dżem niszczę jednym panczem Pizgam jak w tarczę same wulgaryzmy Na te wszystkie pizdy bez odrobiny charyzmy A te pseudo-gwiazdy my puentujemy śmiechem Tu na blokowisku to odbija się echem I w chuj nie potrzebna nam teoria spisku Bo nie zabraknie mi słów więc idźcie w pizdu
Synu sprawdź z dnia na dzień, łapię szlif i gry się uczę Mam ten rap dopóki w proch się nie obrócę To P.O.Z.N.A.N. z kreską, okno na podwórze To WSRH, PDG przynosi burzę
Synu pal z dnia na dzień, łapię szlif i gry się uczę Mam ten rap dopóki w proch się nie obrócę To P.O.Z.N.A.N. z kreską, okno na podwórze To WSRH, PDG przynosi burzęTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.