Oto złoty strzał synu, dawka chorego rapu Mój styl jak Husqvarna rozpierdala łeb na pół Śmiertelne fatum prosto z Poznańskich katakumb Jak plemię Zulu następuje atak po ataku Jak jebany Nosferatu jestem złym charakterem Nocą wychodzę na żer, a podziemie to mój teren Kamikadze za sterem, pod prąd przez autostradę Do przodu jadę plując w mic trującym jadem Dam ci dobrą radę - ścisz albo lepiej stop wciśnij U słabych raperów wywołuję samobójcze myśli Jest tak, w pewnych kręgach wzbudzam niesmak W religijnych kwestiach mój rap to herezja Oto liryczna bestia, wieje zachodni huragan Dopadam miękkie fyrtle jak średniowieczna plaga Jak kwaśny deszcz spadam, niszcząc wszystko wokół Pozostawiając ludzi w po uderzeniowym szoku
Jestem mocnym ogniwem synu...
Sprawdź to, nie jestem estradową gwiazdą Podziemny bastion jak zawsze wspiera miasto Światła gasną więc znów do przodu ruszam Oto Poznań, nawiedzony jak Czerwona Róża Poczuj ból w uszach, krytycy na chuj mi skoczyć mogą Jesteście jak pies, który goni własny ogon Idę swoją drogą, na swój sposób słowo po słowie I kładę spoconą lachę na to co kto o mnie powie Ciągnie się moja opowieść do przodu pomału Ten flow uzależnia jak heroinowy nałóg Bez baunsu, pedałów jak mój człowiek S do H Chore gówno kocham, hardcore a nie liryczna wiocha To popierdolona jazda fantazm, eutanazja Dokuczam jak astma więc głośniej radio nastaw Wjazd do miasta, Polski zachodnia strona Wysyłam ultradźwięki w przestrzeń niczym sonar Dawka okultystycznych praktyk Heretyk podważający religijne fakty W stan katarakty wprowadzam wszystkich słuchaczy Aplikując swój rap do twoich krwionośnych naczyń Sprawdź to, głos ma Poznań, sprawa prosta Odejdź lub zostań, oto liryczna chłosta Moja gadka ostra jak piła z drugiego wersu Powtórzę jeszcze raz żebyś pamiętał kto jest tu
Jestem mocnym ogniwem synu... Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.