Myślałam, gdy byłam niewinna, tak samo jak mama za młodych swych dni: wiem ja dobrze, co zrobić, jaką dać mam odpowiedź, gdy ktoś przyjdzie oświadczyć się mi.
Choćby miał forsę i był „pirsza klasa”, nawet na co dzień czysto nosił się i umiał fason trzymać zawsze wobec dam, ja powiem krótko: „Nie”.
Wtedy można nawet lekko noska zadrzeć, ludziom w oczy drwić. Księżyc może całą noc się snuć, niech do maja czeka na mnie jego łódź — guzik z tego musi być.
I choć warto trochę poflirtować, trzeba trzymać się i mieć serce złe. Ach, tej nocy mogło stać się tyle, a ja jednak powiedziałam: „Nie”.
I zjawił się pierwszy, i przybył aż z Kent, on był, jaki mężczyzna być ma, drugi dla mnie z miłości zbzikował, a trzeci w przystani okręty miał dwa.
Choć mieli forsę, byli „pirsza klasa”, nawet na co dzień czysto nosili się, umieli fason trzymać zawsze wobec dam, odpowiedziałam im: „Nie”.
Wtedy mogłam jeszcze lekko noska zadrzeć, ludziom w oczy drwić. Księżyc próżno wyjrzał spoza chmur, smętnie drgał u brzegu jego łódki sznur — guzik z tego musiał być.
I choć warto trochę poflirtować, nie uległam, miałam serce złe. Ach, tej nocy mogło stać się tyle, a ja jednak powiedziałam: „Nie”.
Lecz przyszedł raz ktoś, kto nie prosił mnie o nic, a było to w biały dzień, rzucił w kąt swe ubranie i już nic nie wiedziałam, i musiałam iść za nim jak cień.
Choć nie miał forsy, nie był „pirsza klasa”, nawet w niedzielę brudno nosił się i gdzieś głęboko należny damom fason miał, nie powiedziałam mu: „Nie”.
Wtedy opuściłam główkę pokornie i przestałam drwić. Księżyc wyjrzał w pełni spoza chmur, ktoś odwiązał zręcznie jego łódki sznur — i nie mogło inaczej być.
Wtedy warto było się zapomnieć, spuścić z tonu i powiedzieć: „Bierz mnie!”. Bo ta noc tajemnic kryła tyle, takiej nocy nikt nie mówi: „Nie”.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.