Nie byłem silny, i nigdy już nie będę bo życie blizny, zostawiło na zawsze a tylko bliscy mocno wierzyli we mnie i dzisiaj jestem tu, by dziękować za szanse
nie widzę winny, w tym co cechuje szczerość przez puste czyny, znów pisze swój monolog choć jestem inny, zaufałem marzeniom i idę dalej gdy, pozoranci stoją
kiedyś nie miałem, tak wiele myśli w głowie kiedyś się bałem, że zniknę tak jak wszyscy po latach mówię, że nie chce czuć się bogiem bo jestem sobą i nie patrze na zyski
znów piszę nocą, z tym z bitem jak ty z wódką słowa na kartce, by poczuć znowu wolność gdzieś między słowem, odnaleźć miłość ludzką i latać wyżej gdy ludzie, stać się boją
jestem tu dzisiaj, skreślony przez znajomych bo zamiast wódki wybrałem własne szczęście i zamiast pić, i czuć się pogrążonym rozpalam łzami, ten mięsień zwany sercem
z kolejnym tekstem, otwieram swoje wnętrze i dzień za dniem, staje się chyba lepszym bo zaufałem, że bliskość da mi szczęście spokój rodzina, a wyobraźnia wersy
jak wielu kiepskich myślałem, brak w tym sensu co mogę zrobić, jeśli nie czuje wsparcia zawsze pomagam, ludziom co stoją w miejscu by później zostać, zranionym i zapłakać
to nie ma sensu, mówiłem tak wiem głupie zraniony słowem, raniłem moich bliskich dla wielu dalej jestem zwykły głupiec z ręką na sercu, przepraszam dzisiaj wszystkich
nie jestem winny, choć każe rzeczywistość każe mi wierzyć, że lepszy czas nadchodzi za moje teksty, dziś mogę stracić wszystko i nie utonę, bo rozsądek nadchodzi
nie umiem milczeć tak mówią o tym wszyscy bo każde słowo, to dla mnie dźwięk jest piękny i chociaż ciągle zarywam, ziomuś nocki to za to składam, pisane sercem wersy
mają mi mówić, którędy mam iść dzisiaj dzisiaj nie słucham, co ludzie mówią o mnie kroczyłem z nimi, gdy zabijała cisza dzisiaj te chwile zaliczam już do wspomnień
mam swoją fobie, boje się cichych szeptów bo dobrze wiem, że słowa tną jak sztylet i choć zraniony wystartowałem bratku to dziś wspominam z uśmiechem tamte chwile
nikt nie ma tyle, nie chodzi mi o siano nit nie ma w głowie, tyle chorych myśli bo choć cel spotkać się, z wieczności bramą to by tam dojść, musiałbym zabić wszystkich
dla mnie używki są tylko zwykłym słowem które go piękno, przepełnia tragedia bo chociaż o nich dużo powiedzieć mogę to szkoda miejsca na osobistych pętlach
procenty w życiu, pokazały mi drogę przepraszam tato, dziś idę własna ścieżką i chociaż mówią że długo nie dam rady to ja nie poddam się dziś już wiem to
czasami pękają szyby, od tych spojrzeń bo w oknach domu chce kiedyś widzieć szczęście i zamiast płaczu, słyszeć śmiech dzieci co dzień i wiedzieć o tym, że już zawsze tak będzie
kolejne cięcie,tnę pięściami powietrze uderzę w ścianę, by później się załamać i coraz częściej, choć na zewnątrz się śmieje to w środku znowu historia jest ta sama
wewnętrzny dramat, gdy anioł mówi biegnij okrutny los, czasami łamie palce nic nie napisze, bo znowu czuje mętlik i nic nie widzę bo znów rozumem patrzę
dostałem tarcze, gdy wojna była blisko dzisiaj za hiphop oddaje swoje myśli kiedyś myśleli, że znudzi mi się wszystko a dzisiaj sam jak lider, mówię wszystkim
postaw na siebie, bo to jest twoje życie i miej w tym życiu jakiś cel ja nie żałuje że dalej idę z bitem jestem szczęśliwy, tak dziś już to wiemTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.