Znów pada deszcz, nie potrafię tego znieść już Dosyć mam przeszkód, nie umiem przez to przejść tu. Czuję to w sercu, bo jego nie okłamię To pieprzony świadomości pościg i jego wołanie. Wątpliwości - nie wiem, co się stanie Nie chcę czuć nic, polej mi wódki, zapiję pamięć i chuj z tym. Kochanie, nie ma odtrutki, chuj z tym kacem Pierdoli mnie dziś, czy stracę zdrowie, czy pracę. Nic nie poradzę, kiedy śledzi mnie szaleństwo, Ból każe mi bredzić, a Ty musisz ze mną przejść to Być tego częścią, musisz, Moja Droga Nawet, gdy od nowa znów będziemy to budować. Więc uwierz w moje słowa, gdy krzyknę jeszcze raz Że wtedy i teraz ja nie musiałem wybierać. Nasz czas to bariera, prosta droga do trumien A więc wspieraj mnie, Moja Droga, bo to rozumiesz.
Moja droga
Edzio :
Chciałem Twojego szczęścia i Ty widzisz to pewnie Skończę w częściach, myśląc, ze Ty nie widzisz go we mnie Miałem się nie angażować, ale wiecznie to robię Tak jak Gural chciałem dać Ci co najlepsze mam w sobie Może dałem Ci za wiele, cieszyłem się każdą chwila Albo za mocno w to wszedłem, i może to Cie speszyło Może to mnie zgubiło, zrobiłem Ci mętlik w głowie Ale nie potrafiłem się oddać temu w połowie I nie żałuje żadnej chwili spędzonej z Tobą Za to żałuję każdej spędzonej bez Ciebie Jesteś gdzieś, ja umieram wiedząc, ze mnie nie ma obok I nie mam pojęcia, czemu to miało taki przebieg Oglądaliśmy horrory, żaden nie był koszmarem Normalnie bym się zesrał, lecz przy Tobie się nie bałem Ale odczuwam horror, dzisiaj, tutaj, teraz Bo nie ma Ciebie obok, i boję się jak cholera!
Rover :
Narysuj okrąg cyrklem, potem odręcznie dołóż uśmiech Nie rysuj oczu, one zazwyczaj są smutne Jak moje - puste, raczej nieskłonne do ustępstw Biorą co się należy, zanim gdzieś obok uśniesz Iskra nie płonie, za dużo lat znajomych brzegów kamieni Na których pozostała każda z reguł muszli W których czas wyżłobił dźwięk Oczy znużone tak, że pokrył je sen Pod palcami chropowatość, piasek w rynnach dłoni Wypuszczam z wiatrem, pozwalam mu swobodnie lecieć Nie czuję żalu, że ten czas spierdolił Skoro szedłem pod prąd, a z prądem płynęły śmiecie I tylko wzrok mówi kim jesteś Jak żyłeś, dokąd i przez co przeszedłeś I jeśli Twoje miejsce jest niezapisane jeszcze To idź przed siebie i patrz w przyszłość - sercem
Skor :
Nadal pada deszcz, nienawidzę świata wokół Gdy widzę każdą z łez, co ufała sile pokus Znów czuję niepokój, krzyk amoku z dala dławię Wiem, że to naprawię, że nie mogę zawieść Że nie mogę zanieść Nas tam, gdzie obojętność Bo miłość wstęgą jest, co owija w piękno Gdy czuję Twe tętno, nie ufajmy aortom Jeśli to wspólny horror, nie możemy się potknąć. Idźmy, świata podłość zamieniajmy w uśmiech Idźmy, lecz pamiętajmy o tym, co okrutne. I znowu oczy smutne błyszczą jak monety, Bo wczoraj jak kretyn znów wódkę o sekrety pytałem Niestety nawet, gdy talent skona, Tańcz ze mną dalej w wskazówek ramionach I wiedz, że nie pokona Nas nawet oblicze śmierci, Bo dzięki muzyce już zdołałem ją zwyciężyć.
Moja droga.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.