( Wiesz, kieruje się w życiu snami, zasługujesz na trochę miłości, pocałowaliśmy się jeszcze raz )
Pamiętam, masz problemy z sercem Może przez to mamy problemy sercowe dzień w dzień Słuchaj, może wejdziesz Nie będziemy stali w progu, właśnie robię herbe wiem, ty nie lubisz owocowej, zaparze ci earl grey śmiało, siadaj gdzie zechcesz opowiadaj jak u ciebie wiem, pamiętam że się zmienia wiele nawet przez dzień czekałem aż do mnie napiszesz w końcu Dobrze wiem ,że ty robiłaś to samo musimy przerwać tą ogłuszającą ciszę, kotku wiem, ty nie dajesz za wygraną Nigdy nie dawałaś, zawsze byłaś lwicą chociaż wole kiedy jesteś słodką kicią i swoją kitką, smyrasz mnie po twarzy ja obejmuję cię pod ramie i spokojnie zasypiamy.
( Znów jestem zakochany, niebawem znów zaczną się kłopoty )
Masz splecione palce, gdy skórki, które zawsze uporczywie zdrapujesz po kłótni chwytam swoją dłonią twoją, tak jak lubisz, ty zabierasz ją ode mnie i, wyjmujesz szlugi. Pytasz czy pale, aktualnie o tym marzę wychodzimy na balkon muskani jesiennym wiatrem Jesteś w samej bluzce, a ja stoje, patrze jak gęsia skórka okrywa twoje przedramie Blond włosy są rozwiane na pół twarzy przekomicznie usiłujesz go odpalić Odgarniam twoje włosy, wyjmuję zapałki krótkie syknięcie siarki, odpalił. Żar ze szluga reflektuje prosto w twarz na policzki ,które lubie między swoje palce brać i czuć ich napięcie, kiedy zaczynasz się śmiać W oku kręci mi się łza...
( Wyglądała świetnie. Padało na nią słońce przeświecające przez zasłony trzymała w ręku pomarańcze pomarańcza wirowała w świetle poranka )
Widzisz to, jesteś zmieszana zastanawiasz się czy powinnać wogóle wpadać, zaczyna padać Szybko go dopalasz otwieram drzwi a my wpadamy jak huragan i w końcu jest, czekałem na ten uśmiech niestety szybko znikł, dokładnie tak jak wschód ten, który podziwiałaś ze mną w wodzie mieliśmy jechać znowu tam parkować pod samym jeziorem Proponuje by obejrzeć jakiś film wtedy rzucasz krótko ,że w zasadzie to już musisz iść Nigdy nie lubiłem kiedy szybko w mig wychodziłaś tym razem chciałbym z tobą wyjść Wychodzimy z klatki, czuje deszcz na skórze nagle stajesz twarzą do mnie ukryta w kapturze Ze łzami w oczach patrzysz w moje usłyszałem tylko jedno słowo. Koniec.
( Wciąż świecił księżyc, czas stanął w miejscu, a istnienie było pulsującą, nieznośną męczarnią, miałem wrażenie ,że to co było dobre w naszym związku krąży teraz we mnie jak wygłodniały szczur, i wgryza się w moje trzewia. )Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.