Widzę was To jest mój dom To jest ulica, którą idę
Widzę was Jak powoli podnosicie się z kolan Jak powoli otwieracie powieki Zdziwieni sobą, odzyskanym wzrokiem Jak powoli dostrzegacie takich samych jak wy Jak oślepia was ta nagła obecność
Wszystkich widzę was Jak powoli, nieśmiali, przyzwyczajacie się Do cudu normalnej rozmowy I w wielkim skupieniu mówicie do siebie Uważnie patrząc sobie w oczy Czy to nie jest złudzenie
Jesteście widzialni Widzę was Jak zdejmujecie sobie nawzajem Maski z twarzy
Jest poranek Wstają wszyscy głodni I wyklęci przez marzenia Umęczeni tęsknotą
Oto cud i łaska Przypadkowej rozmowy z nieznajomym
Jest poranek Oto kobieta czesze włosy i śpiewa Oto mężczyzna kraje chleb Oto ci, którzy klęczą I ci, którzy nigdy nie uklękli Nareszcie zrozumieli Że ktoś chciał posiać między nimi Ziarno nienawiści Aby utrudnić im w życiu spotkanie
Jest poranek Cichnie wrzawa I słychać głos pojedynczego człowieka Głos, którego wcale nie trzeba natężać A krzyk nie zabije i nie zdusi jego zwykłej racji
Jest poranek Oto kobieta modli się O spotkanie ojca z synem Oddalających się po każdej rozmowie
Dotyka nas poranek I poraża nam serca
Oto zostajesz moją matką I w twoim wielkim bólu przychodzę na świat Przyjmuję twój ból, rodzę się
Widzę was To jest mój dom To jest ulica, którą idę
To jest mój dom To jest ulica, którą idę
To jest mój dom To jest ulica, którą idę
To jest mój dom To jest ulica, którą idę Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|