Kiedyś wstanę i wyjdę nie zamykając drzwi Zrobię zamęt i zniknę by nie widział nikt mnie Nic nie ruszy jeśli sam nie wygrasz ze sobą To ze światem nie masz szans, przyznaj. (2x)
Często czuję się jak wrak, nie pytaj czemu Życie mi montuje kark w ramiona, już nie mogę spać Oddychaj tym gorzkim powietrzem bez tlenu W podziemiu gdzie już dawno szczęście zastąpił strach Rano kaszlę, gdy wstaję, coraz starsze ciało Tam starsze serce choć rozum ten sam To strasznie boli, gdy patrzę jak sypie mi się świat I mimo woli nie zacznę niczego robić, bo tak
Wypluwam płuca co noc przez sen już częściej W ogóle ciekawe czy w ogóle mam płuca jeszcze Katuję gardło dymem i ponadto ginie wartość życia Z kolejną paczką i szklanką przy niej Z panną nie spalę mostu jak Venom Raczej szlugę na spółę jak Laik, bo mam czas do tego Mam czas i choć nie mam odwagi to wkrótce coś zrobię z tym Nieważne czy to będzie mądre, śmieszne czy próżne
Kiedyś wstanę i wyjdę nie zamykając drzwi Zrobię zamęt i zniknę by nie widział nikt mnie Nic nie ruszy jeśli sam nie wygrasz ze sobą To ze światem nie masz szans, przyznaj. (2x)
Zanim obudzę się rano i słyszę głos, który w oddali krzyczy Zaraz Człowiek musisz coś zapalić Wiem, że on się czai i wiem, że we mnie siedzi pewnie Jemu mówią nałóg, typ, który śmieje się codziennie Z ciebie i ze mnie jak palimy pety na czczo On śmieje się szyderczo jak Fat Joe Najbardziej z tych co walczą z nim Ja ciągle walczę, ty i w walce ciągle gardzę nim Zamykam drzwi i szukam lepszych dni Dzisiaj mam wszystko co chciałem odnaleźć Chociaż fajki i zielsko dawno zepsuły mi pamięć Chociaż broniłem się przed tą Anglią bez przerwy Teraz jadę tam zrobić z siebie wrak dla pieniędzy O tym myślę bez przerwy, nie mogę spać jak Shotu Nie mogę myśleć przez nerwy i miłość do bloków Jeśli mam być szczery - nie przekraczałbym granic Jeśli mam być szczery - za nic
Żółć na desce, kiep w butelce Jestem spokojna, ale wali mi serce Chyba coś jest nie tak, czy już czas się martwić? Odpowiada mi tylko dźwięk otwieranych kapsli Zawiodły modły, czas się napruć, upodlić Co z tego, że jeszcze pięć dni do soboty Zbliżam się do bariery niebezpiecznych pomysłów By wyjść i zniknąć nie zostawiając listu im Wciągam głębiej dym, biorę większy łyk Czuję w piersi syf, czuję w sercu wstyd Do tego gdzie dążyłam coraz więcej dzieli Jutro znów okoliczności zmuszą by tą drogę zmienić Znów popadam w nałóg, bo mam nad tym kontrolę Przynajmniej mi się wydaje, że coś kurwa mogę Że coś jeszcze z tym zrobię, przynajmniej mam poczucie Jutro, gdy się obudzę znów zostanę bez złudzeń
Kiedyś wstanę i wyjdę nie zamykając drzwi Zrobię zamęt i zniknę by nie widział nikt mnie Nic nie ruszy jeśli sam nie wygrasz ze sobą To ze światem nie masz szans, przyznaj. (4x)Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.