zbudzony głodem mroźna pustka we mnie i wszędzie wokół skrzy się otchłań nocy przeguby ulic rozdziawione bramy zionące ciszą wypalone szronem
coś pełznie w podcieniach domów majaczą wystygłe latarnie coś zbliża się sunie powoli mróz jeży się trzeszczy bezgłośnie
Deux bons enfants, libres de se promener dans le Paradis de tristesse.
Byliśmy młodzi, zbyt młodzi, by myśleć o sobie nawzajem inaczej niż ty i ja, naiwnie i prosto. Łąka przed zmierzchem, mokre pasma trawy, nasze jasne spojrzenia, ufnie ściśnięte dłonie. Nic nie ograniczało horyzontu, nie myśleliśmy o tym skąd i dokąd szliśmy. Był w tym smutek, ale jeszcze go wówczas nie znaliśmy. Była tęsknota, ale nie nauczyliśmy się jej jeszcze wtedy odczuwać. Ktoś odsunął ten czas, uczynił go jedynym wyraźnym wspomnieniem z zapomnianej już historii. Nie byłem pewien, czy nie był to sen i czy przyśnił się na pewno mi samemu. Nigdy potem nie umiałem tam wrócić.
tężeje chłód śmiertelny spokój uśpiony czas śmiertelny spokój zamiera wiatr śmiertelny spokój zstępuje śmiertelny spokójTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.