w tym mieście gdzie żyjesz koło mnie wśród okien oddechów i twarzy są miejsca odlegle samotne mielizny czasu i zdarzeń
jest wieża na wzgórzu samotnia nie gnieżdżą się w niej nawet ptaki co wieczór zanurza się w ciszę wpatrzona w zmierzch ponad dachami
jest człowiek samotny jak inni ktoś przeklął go ‒ Bóg albo człowiek i życie zamienił mu w wieczność by patrzył jak gasną eony
Latarnik ‒ tak brzmi moje imię od wieków wciąż jestem młody i dźwigam swój ciężar przez wieki by czas nie zagubił swej drogi
jest noc ‒ tylko jedna na milion jak oddech pierwotnej pustki w tę noc odległe są gwiazdy i znów słychać krzyk nad Golgotą
w ten wieczór wyruszam na wzgórze ku wieży by zdążyć przed zmrokiem i czuję że czas znowu płynie i ciężej mi iść z każdym krokiem
bez tchu wstępuję na schody bez końca kręcą się stopnie bezsilny osiągam szczyt wieży gdy zmierzch już ogarnia samotnię
a teraz jestem już stary zapalam świece przy oknie i patrzę jak gasną powoli i nic już nie dzieli mnie z mrokiem
a potem prostuję się w oknie czas staje za którymś obrotem nie słyszy nikt kiedy się modlę i nic już nie dzieli mnie z mrokiem
w ciemności widzę tych twarze co byli co będą co nigdy ja pytam ich słucham i milczę i nic już nie dzieli mnie z mrokiem
aż w końcu bledną ich twarze świat dnieje podpełza do okien i znów jestem młody jak przedtem i wszystko już dzieli mnie z mrokiemTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.