Na cztery łapy jak quattro, zginiemy, to tylko z gracją Na cztery spusty jak kantor, zamknięty dla tych, co patrzą Przez wlewy płynie GroundNation, potem pizgam worek jak Bangkok Gdy Ty kirasz worek jak PunkRock, ja zawijam swoje jak bandzior
Ja nie mam słabych przyjaźni, spierdolisz dwa razy, to sam Cię tu zrzucę ze skały Ja nie mam z wami relacji, mi serce nie krwawi, gdy mówisz, że nie dajesz rady Biorę wszędzie po trzy dokładki, jestem z tych, co najpierw dostali I to jedyne, co kurwa dostali, a resztę musieli wydzierać łapami Pracować latami, jak tego nie czaisz - stracisz Nie ma tu za kasę braci, już dawno się sami sprzedali Doberman, aggressive, jeden strzał, jeden zryw Cztery, dwa, dwieście wchodzi na szczyt, tu się chowa gorzkie łzy
Pamiętam, jak w szkole straszyli mnie życiem, lecz ja się nie bałem, wiedziałem, gdzie iść Aż w końcu wyszedłem na ludzi i za każdą sznytę z tych bitew możemy już pić Ja popatrzę, biorę Jin, jak na ringu rządzi mistrz Jak na winklu wisi dym, jakby w kilku chcieli przyjść, licz
Na cztery łapy jak quattro, zginiemy, to tylko z gracją Na cztery spusty jak kantor, zamknięty dla tych, co patrzą Przez wlewy płynie GroundNation, potem pizgam worek jak Bangkok Gdy Ty kirasz worek jak PunkRock, ja zawijam swoje jak bandzior Na cztery łapy jak quattro, zginiemy, to tylko z gracją Na cztery spusty jak kantor, zamknięty dla tych, co patrzą Przez wlewy płynie GroundNation, potem pizgam worek jak Bangkok Gdy Ty kirasz worek jak PunkRock, ja zawijam swoje jak bandzior
Los to jest tragikomedia z podziałem na role, zabieram pierwszoplanowe Bo sam się tu skończę jak sam się zacząłem Na zimnej ulicy, lecz nigdy na lodzie Zawsze wracam jeszcze mocniej, jestem kotem Spadam na cztery łapy jak quattro pod blokiem Nie ma tu słabych w szeregu, odpadli w przedbiegu i nigdy nie ujrzą Valhalli Bo gdy nie trzymałem już sterów okrętu na fali, to oni mi wciąż dolewali A potem się śmiali, jak spadałem na dno, fałszywe przylepy jak większy jest banknot I podjeżdżam w quattro i zjada to miasto, i jebią tu starą winiarnią, ohh Jebie showbiznes, wszystkie te mordy są takie nieczyste Każdy się śmieje i ciśnie, jak zrobisz wynik, to przyjaźń już kwitnie Mam duże plecy, nie byłem na siłce Robię muzykę, mam spółkę i firmę Dochód w milionach i ten czar nie pryśnie Głowa na karku, picie symbolicznie
Setki załamań nerwowych ściągały nałogi, lecz robię, co kocham od lat Obiecałem sobie, że jak na salony, to nie wjeżdżam sam, tylko ja i mój skład
Na cztery łapy jak quattro, zginiemy, to tylko z gracją Na cztery spusty jak kantor, zamknięty dla tych, co patrzą Przez wlewy płynie GroundNation, potem pizgam worek jak Bangkok Gdy Ty kirasz worek jak PunkRock, ja zawijam swoje jak bandzior Na cztery łapy jak quattro, zginiemy, to tylko z gracją Na cztery spusty jak kantor, zamknięty dla tych, co patrzą Przez wlewy płynie GroundNation, potem pizgam worek jak Bangkok Gdy Ty kirasz worek jak PunkRock, ja zawijam swoje jak bandziorTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.