[Intro] Dzień dobry, jestem Sarius Po pierwsze to historia nie o słońcu i o tańcu Chcesz być taki gorący, najpierw zdejmij zimny łańcuch Bo stereotypy cię ograniczają jak chuj Coś o ciuchach, jedzie lambo, pokaz hajsu Tego szukasz? To lepiej kogoś innego znajdź tu Tego słuchasz, no to da ci to tu byle fajfus Ale nie podbijaj do mnie na melanżu
[Zwrotka 1] Dzień dobry panie Sarius Zbytnio nie wiem jak powiedzieć, że nic, kurwa, nie ma sensu I często czuję jakbyś całą resztę dobrze znał już Życie ciągle sprawdza, ja chyba nie zdaję testu Matka nie jest z ojcem od lat pięciu Od tej pory gada raczеj do partnera, a nie ze mną Przyjaciółka w pogotowiu rodziciеlskim Przez chłopaka co jej proponował ścierwo Jestem sama, i to dla mnie jest gehenną Płyty słucham, nie kupiłam i przepraszam Ale jeszcze kiedyś zrobię to na pewno Przyjdę gdy wpadniecie do mojego miasta Pierwsze cięcie zrobiłam sobie we wrześniu Teraz nie wiem nawet jaki mamy miesiąc Widzę tylko szwy na moim przedramieniu Pewnie nawet nie odczytasz, spoko, wiem to
[Refren] Nigdy nikt mnie nie przypominał tak jak ty I jutro zginę, by Cię dotknąć dziś Mam tylko chwile, które cofnąć chcę, cofnąć chcę, cofnąć, dziś z tobą iść Niczym nie przypominam siebie z dawnych lat To moja wina, proszę, odnajdź mnie Zanim lawina zła zakryje, zakryje, zakryje cały mój świat
[Zwrotka 2] Siema ludzie, dzięki za kolejny koncert Dla każdego, który został, było dobrze, #ANTIHYPE Choć nie wszystkich mogłem dostrzec To płynę z waszą energią i zawsze tak A w domu przeciążony, sięgam po to wino, wiem to Gówno mnie obchodzi, kto się tym przejmuje, serio W głowie ciągle coś pierdoli mi się ze scenerią Uśmiecham się jak aktor, nie człowiek, czy to wiesz to? A co jak skończę żywot przed trzydziestką? Dlatego zarobiłem milion przed trzydziestką Wielka mi różnica między kluską a krewetką Żadna tajemnica, dalej jest mi wszystko jedno W nocy nie mogę kimać, tak jak za dnia, mógłbym zdechnąć Muszę odpoczywać, muszę dużo dźwigać, Ying-Yang Zapomnij o mnie, jeśli nie pozwalam ci zasypiać Wracam do domu, nie mam siły czytać sedna
[Refren] Nigdy nikt mnie nie przypominał tak jak ty I jutro zginę, by Cię dotknąć dziś Mam tylko chwile, które cofnąć chcę, cofnąć chcę, cofnąć, dziś z tobą iść Niczym nie przypominam siebie z dawnych lat To moja wina, proszę, odnajdź mnie Zanim lawina zła zakryje, zakryje, zakryje cały mój świat
[Zwrotka 3] U mnie trochę gorzej, chociaż się przyzwyczaiłam Ciągle mówią "będzie dobrze", gdy wychodzi lipa Wszyscy mi tak bardzo wiszą, czuję się jak szubienica Ale dużo dało mi pójście na wasz festiwal Chciałam pogadać, lecz ochroniarz nas przepychał Nie miałam szans Ktoś butelką rzucił w kogoś, gdzieś na tyłach Przez to ci nie powiedziałam tego, wybacz Życzę, by cię twoja babcia odwiedziła Pewnej nocy, kiedy będziesz już zasypiać Łączy nas ta jedna dziara - to ANTIHYPE Przepraszam, że się tak przed tobą otworzyłam I że kolejną wiadomość jakby z pamiętnika Już nie radzę sobie z głową, chyba wolę znikać
[Zwrotka 4] Musisz wiedzieć, że to wszystko spektakl W którym zawsze możesz zmienić rolę A po drugie to nie jestem psychologiem Pamiętaj, jesteś tylko jedna, jesteś cudem, wyjątkowym tworem Tak wiele możesz, proszę, napisz nim coś znowu zrobisz sobie Wiele osób może cię wysłuchać, ja też mogę Życie czasem daje komuś dłuższą drogę I ty nie masz prawa się poddawać, nie wiesz co na koniec I nie sprawiaj sobie bólu przez frajera, który ledwo umie czytać, ale chętnie dotknie Moje słowa też oceniaj tu pochopnie Sama zrobisz to co mądre i pokonasz stopnie Sorry za to opóźnienie, dwa miesiące Gdy to do ciebie dojdzie, nie zakochuj się co piątek Nie jesteś sama i miej zawsze tą świadomość Nigdy już nie odpisała, konwersacje zakończoneTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.