Obojętna mina, mało się odzywam Umiem być zabawny - coś jak Robin Williams Jak wyjdę do towarzystwa przynieś mi dwa wina Nudzi mnie każdy, nie śmieszą żarty Żadna rozrywka się do lustra napinać A ksywa Twojej gwiazdy - dla mnie "jakaś ksywa" Nie obchodzi mnie liga i wczorajszy finał Wybacz, ale mówisz mądrze jak się nie odzywasz I na pewno nie dotyczy mnie Twoja muzyka Bo jest dla mnie obrzydliwa jak całe ich życia Postać tragiczna, gusta tego bydła Robią ze mnie samotnika - nie chcę taki bywać Tylko ludzie z Tysiąclecia i wypad na piwa To ta chwila, że jest nieźle szkołę powspominać Bardzo lubię i w ogóle, teraz w duszy pusto A ludzie sukcesu, jak to słyszą to puchną Jak nie kręcą Cię te czasy to patrzą jak na debila Jesteś nieudacznik - trudno, mogą mnie zabijać Ja sam się zabijam, trójkąt Niech wsadzą w to kółko wzajemnej adoracji Ja mam dziewięćdziesiąt stopni - mój styl parzy i jest prosty, ukłon Ludzi którzy myślą, że są lepsi znaczy dla mnie gówno, szczerze Przyjdź mnie osądzić, wbij do mnie na chatę, na dnie Bo tam mieszkam, hehe, wyjebane mam na Ciebie, Ciebie i kolegę Cały payment przepierdalam na depresje - już się nie wyleczę To jak świat - chory umysł, zjadłaś wszystkie rozumy W końcu pękniesz z dumy, to tylko kwestia wódy, dramat Tyle rzeczy już byś chciała Co tak nic nie mówię? Bo nie lubię mówić, nara Chodzę sam po lasach, docieram do różnych ruin Jest mi zimno, gdzie jest kasa, muszę ją przytulić Mam te banknoty w nosie tylko kiedy patrzę w lustro Lubię zamówić sushi, kiedy jest mi smutno
Je-, je-, jest to pewne raczej jak Je-, je-, jestem jedynakiem jak Je-, je-, jedynakiem Gdzieś Cię odnajdę, siostro i bracie I nie wiem, może naprawdę Jesteśmy dla siebie pokarmem Ja nie chcę, wierzyć w tę prawdę Wierzę w tę szansę, siostro i bracie (x2)
Ciągle myślę nad czymś, ciągle myślę nad czymś Nieobecny jakbym jechał grać dziś Zamykam oczy - jestem mały, lekka jest psychika Widzę ludzi na zabawie, trzecich urodzinach Otwieram - już nie widać, umarł prawie każdy Muszę siedzieć sam z tym dzisiaj, teraz siedzę sam z tym Jestem jedynak, tam gdzie rzucę plecak tam moja siedziba Jak przywiążesz się do ludzi zaczną okłamywać Nie chcę, by ktokolwiek się przeze mnie załamywał Moje czyny - amunicja, którą będą mnie zabijać Stoję jak jedynak, reszta to zwykłe parówki Co ich uczyniła chwila ludźmi, dali splendor głupcy Nie mów mi, byłem taki dobry chłopaczyna Biały gołąb spadł na drogę, głowę rozjechał mu szesnastokołowiec Nikt nie jest przyjaciel, a każdy jest ziomek Nikt nie chce tej kabzy to ja ją zabiorę Się stanę symbolem jak wygrać to wszystko, stracić to potem Przez własną wolę, nikt mi nie pomoże Choć wielu powie o mnie "spoko koleś" Pierdole te pomoce, już Cię uświadomię
Je-, je-, jest to pewne raczej jak Je-, je-, jestem jedynakiem jak Je-, je-, jedynakiem Gdzieś Cię odnajdę, siostro i bracie I nie wiem, może naprawdę Jesteśmy dla siebie pokarmem Ja nie chcę, wierzyć w tę prawdę Wierzę w tę szansę, siostro i bracie (x2)Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.