Kto gdzie nie wejdzie, witają chlebem, jest w całym kraju bezpieczny Wille, osiedle, znają mordeczkę, tam śmiga w klapkach jak kiepski Ma czysty towar, nie brudną mefkę i zapach rącza, nie fretki A one jak perły błyszczą, ta ciemno się kręci Wyciągaj szmal, przyjechał z lodami truck Wyciągaj szmal, przyjechał z lodami truck Wyciągaj szmal, przyjechał z lodami truck Znany jak Miami Vice, fanatic antihype
Mówisz o mnie niedobrze, spotkasz się z ogniem, będziesz miał pogrzeb Ja przyjdę i zagram tam koncert, wezmę pieniądze twej płaczącej siostrze Wpisuję na listę każdego dillera, co kiedyś wpisywał na zeszyt mnie Na obcych terenach też mówią mi siema, a potem zwiedzamy se osiedle Ty ośle, świrujesz rapera i chciałbyś też dobrze tak poczuć się I pytasz o opcje, a innej tu nie ma dla ciebie jak opcja szybki bieg Ja liczę pieniądze, a nie na nie, hajs na tak, a nie na nie Wydaj je je, a chuj wie gdzie Apart, dania, ciuchy, żyć jak hrabia, nikt nie uczył mnie Pojętny chłopak, bo nauczyciel mi nie imponował Nie chciałem błyszczeć na jego przedmiotach Ja chciałem błyszczeć jak keta ze złota Którą tu kiedyś pokazał mi sąsiad Zanim go rano zwinęli na bombach W TV mówili, że kogoś zrabował
Kto gdzie nie wejdzie, witają chlebem, jest w całym kraju bezpieczny Wille, osiedle, znają mordeczkę, tam śmiga w klapkach jak kiepski Ma czysty towar, nie brudną mefkę i zapach rącza, nie fretki A one jak perły błyszczą, ta ciemno się kręci Wyciągaj szmal, przyjechał z lodami truck Wyciągaj szmal, przyjechał z lodami truck Wyciągaj szmal, przyjechał z lodami truck Znany jak Miami Vice, fanatic antihype
Na giełdzie w maluchu wybierałem gierki, ludzie gadali częściej Myślałem te części są cenne A tu tylko serce, na giełdzie w niedzielę kupowałem spodnie, kurtki, skarpetki Wierz mi, zmieniły się metki Ludzie są tak samo śmieszni Czuję się stary, nie mam trzydziestki Bo w twoim wieku, a dzielą nas setki tysięcy Dzięki, kupię wam mercy, za to, że nikt z was tu we mnie nie wierzył Na festiwalu nie chcę ochrony, wszędzie mam swoich Zawsze jest spokój, są za to wdzięczni To moje ziomy, lećmy, widzimy się później gdzieś i Zabieram tę dupkę piękną, pytasz jej, tak jesteśmy Więc się już nie śliń będą, w klubie nigdy nie spięty Chyba, że chodzi o bankroll Łycha się kończy następną Przynosi się w klubu i mówi rozpierdol Mordo, powtórzmy na pewno Zawijam kasę, jadę na stację Po coś słodkiego, czego? Nie ma problemu, podpis dla kogo? Spoko na razie, wjeżdża mi benzo Jutro na siłce rozpierdol Idę na saunę, idę na basen, idę na zabieg Jadę na bazę, z okna na trasie Wołają na mnie, siemano maniek
Kto gdzie nie wejdzie, witają chlebem, jest w całym kraju bezpieczny Wille, osiedle, znają mordeczkę, tam śmiga w klapkach jak kiepski Ma czysty towar, nie brudną mefkę i zapach rącza, nie fretki A one jak perły błyszczą, ta ciemno się kręci Wyciągaj szmal, przyjechał z lodami truck Wyciągaj szmal, przyjechał z lodami truck Wyciągaj szmal, przyjechał z lodami truck Znany jak Miami Vice, fanatic antihype Kto gdzie nie wejdzie, witają chlebem, jest w całym kraju bezpieczny Wille, osiedle, znają mordeczkę, tam śmiga w klapkach jak kiepski Ma czysty towar, nie brudną mefkę i zapach rącza, nie fretki A one jak perły błyszczą, ta ciemno się kręci Wyciągaj szmal, przyjechał z lodami truck Wyciągaj szmal, przyjechał z lodami truck Wyciągaj szmal, przyjechał z lodami truck Znany jak Miami Vice, fanatic antihypeTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.