Nie wiem czy dolecę Tam gdzie marzę Jeśli spadnę Usłyszysz o mnie dziś Mam bardzo ciężką kieszeń Pełną barier Pełną zmartwień To nie pomoże mi Biegnę do krawędzi Stracą wiarę we mnie Ci co nigdy jej nie mieli A kochali flesze Zawsze muszę wierzyć w swoje skrzydła Że naprawdę Że mogę z tego wyjść
Twarz osoby Jak smak wody się docenia Kiedy nocą już szampany powylewasz Wokół maski i ozdoby do ostatniej kropli Nagle ich nie ma Heh, czekaj Nie mam po co się śpieszyć teraz Myśli płoszą się bez znaczenia Nad głową Gdy gadam nad ranem ze sobą Nie poniósł mnie melanż Tym razem To miasto jest szare jak ja Pocięte i zszyte jak przeszłość i czas Młode i stare jak ja Nie chcę wydarzeń Już mam pełną pamięć A jeszcze niecałe 30 lat Wypchane myślami, że nie chcę już trwać Jak autobus co wiezie na pierwszą ze zmian Wspomnienia zapętlam jak w starych piosenkach Odwiedzam te miejsca ostatnie jak wiatr Reszta napędza świat Tani jak barszcz Tylko my sami i strach Para z herbaty układa się w plan Wisi nad nami ten czas Opuszczam program seriali i kłamstw Lecę do gwiazd Bo dotarłem do granic Jak poradzić sobie Nie ma już nic dalej Muszę skoczyć Nagle zniknąć W oddali wznieść się Albo być Na dnie, Boże
Nie wiem czy dolecę Tam gdzie marzę Jeśli spadnę Usłyszysz o mnie dziś Mam bardzo ciężką kieszeń Pełną barier Pełną zmartwień To nie pomoże mi Biegnę do krawędzi Stracą wiarę we mnie Ci co nigdy jej nie mieli A kochali flesze Zawsze muszę wierzyć w swoje skrzydła Że naprawdę Że mogę z tego wyjść /x2
Luty Dwudziesty Dziewiąty To święto mojej słabości Przegrałem już tyle wojen Tyle mam sznyt już na sobie I w głowie nie cofnę Tego co boli Musiałbym wyzbyć się dorosłości Ogień wciąż płonie, choć ostygł Wyparowałem z litości od bodźców Nie jestem już nowy Mam tylko po sobie Te lata historii są bezwartościowe Gdy mam ich aż tyle A żadnej nie skończę Więc biegnę gdzie mogę Gdzie góry i las Czas odbyć rozmowę Który kto ja? Jak który to z nas I kogo to czas? Dobra czy zła? Ta linia tam jest I lewą nogę mi pali do cna, Siarka i gniew Przepych i śmierć Prawa chce biec Tam gdzie jest, światło i zen Ta linia tam jest Ciągle rozdziera mnie czas Rozdziera jak świat Pluje i warczy Wyzywa od szmat A mówi, że to tylko śmiech Swe skrzydła prostuje Są stare i twarde jak pień, Leć...
Nie wiem czy dolecę Tam gdzie marzę Jeśli spadnę Usłyszysz o mnie dziś Mam bardzo ciężką kieszeń Pełną barier Pełną zmartwień To nie pomoże mi Biegnę do krawędzi Stracą wiarę we mnie Ci co nigdy jej nie mieli A kochali flesze Zawsze muszę wierzyć w swoje skrzydła Że naprawdę Że mogę z tego wyjśćTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.