Rodowód mój spod znaku lwa, a w herbie moim wiatry dwa. Dziś sługa, jutro jaśnie pan, lecz duch przekory wciąż ten sam. Alchemik szczęścia, fałszerz kart, połykacz ognia stryczka wart, szarlatan i zaklinacz wężów, dostawca rogów zacnych mężów... Czarodziej tonów, żongler słów, na wozie, lub pod wozem znów, pogromca na arenach świata, nieustraszony dyplomata. Lecz nie dla sławy, ani złota diabelska sprzyja mi ochota... Ach!
Wielka sława, to żart, książę błazna jest wart, złoto toczy się wkrąg z rąk do rąk, z rąk do rąk.
Złoto toczy się wkrąg z rąk do rąk, z rąk do rąk.
Wystarczy magnetyczny wzrok, by wprawić tłum w hipnozy mrok, z trapezu wskoczyć w paszczę lwa, publika gromki aplauz da. Bielona gęba budzi śmiech, tańczący słoń zapiera dech, atleta czy kobieta z brodą, tłum gapiów ku ekstazie wiodą, by żyć, wystarczy cyrk i chleb, by umrzeć - garść ołowiu w łeb. Kto wygra na arenach świata: atleta, czy też dyplomata? Lecz nie dla sławy, ani złota diabelska sprzyja mi ochota... Ach!
Wielka sława, to żart, książę błazna jest wart, złoto toczy się wkrąg z rąk do rąk, z rąk do rąk.
Złoto toczy się wkrąg z rąk do rąk, z rąk do rąk.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.