Ja tylko jestem kamieniem Jako niemowlę tu Objęty matki ramieniem Cichego używam snu Ledwie świt ducha półsenny Mnie z łona martwości zwie I w mojej piersi kamiennej Poczuciem istnienia tchnie Jednak przeczuwam powoli Że zacznie pierś moja bić I marzę o ludzkiej doli Chcę kochać, cierpieć żyć Przez wszystkie śmierci ogniwa Postępu ciągnie się nić Ból samowiedzę zdobywa Chcę cierpieć, kochać żyć Chcę cierpieć, kochać żyć Wierzę, iż ten, co kruszy Dziś moją powłokę, grom Otworzy dla mojej duszy Wspanialszy cielesny dom Jeszczem związany łańcuchem W szeregu bezwiednych brył Z ogólnym natury duchem Z kolebką bezwiednych sił Jednak przeczuwam powoli Że zacznie pierś moja bić I marzę o ludzkiej doli Chcę kochać, cierpieć, żyć Przez wszystkie śmierci ogniwa Postępu ciągnie się nić Ból samowiedzę zdobywa Chcę cierpieć, kochać, żyć Chcę cierpieć, kochać, żyć I witam z dreszczem rozkoszy Każdy zadany mi gwałt W niszczeniu, co mnie rozproszy Zgadując przyszłości kształt Tam, gdzie się boleść zaczyna Bezwiednej martwości kres A nad nią boska kraina Gdzie miłość wykwita z łez Jednak przeczuwam powoli Że zacznie pierś moja bić I marzę o ludzkiej doli Chcę kochać, cierpieć, żyć Przez wszystkie śmierci ogniwa Postępu ciągnie się nić Ból samowiedzę zdobywa Chcę cierpieć, kochać, żyć Chcę cierpieć, kochać, żyć Chcę cierpieć, kochać, żyćTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.