Pusty pokój, głucha pieśń. Chore myśli, w kątach pleśń. Żywe jest, to co we mnie, lecz zabito, me istnienie.
Ściany zapisane, nieznanym dialektem. Duchy, na uwięzi, przemawiające szeptem. Przeszywający mrok, przenikający ciasny sześcian. Ma ono kraty ale nie ma wejścia... ta. Krew na podłodze - ciemnoczerwona jeszcze świeża. Odwrócony krzyż, na wprost tekstu pacieża. Przekręcony księżyc, całą scenę oświetla. Leży gdzieś niedbale, jakby przecięta pętla. Godzinę trzecią, na tarczy, pokazuje zegar, który stanął na tej porze, jakby oniemiał. Psychodeliczną melodię, wygrywa katarynka, jakby powiadamiała, że śmierć jest już bliska. W pewnej dziurze, powkładane pigułki. Za oknem słychać, głośne deszczu strugi. Z ciemnych zakamarków, wychodzą karaluchy. Słyszę grobową ciszę, jakbym był bezuchy. Ręce, nogi, mózg na ścianie, trup leżący w niebieskim kaftanie. Ujęcie na twarz. Z ust tryska piana. Oczy czarne, jakby opętane przez szatana. Tak leży, w kałuży krwii, zabity jak ostoja. Chwilę... Stań przed nim... Poznajesz? PRZECIEŻ TO JA!!!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.