1.moje wersy pisał pierwszy drugi utkwił ze wzrokiem wysoko jego oczy się we łzach topią no a trzeci w kaftanie siedzi nie wiem którym z nich ja jestem często to że się przemieszczę wrzeszczę rozrywając przestrzeń idź mi z tym krzesłem nie mieszczę się w izolatce na kozetce chce uciec stąd nareszcie moje ciało przestało mieć nade mną kontrole białko się wlało w naczynia krwionośne palma uderza jak w patelnie popcorn moje życie obróciło się o 180 stopni Ci w mojej głowie są okropni chcieli mnie zabić i resztki mej osobowości udało im się to wchodząc w mój głąb uciekam stąd jak David Copperfield kaftan rozpruwam wypruwam z siebie co najgorsze proszę dotknąłeś czuły punkt
2. doktorze?... może teraz Ja zaprotestuje? nie dawaj więcej piguł kwasu chce dam ci wydzielinę z żygów cofasz się i nic Ci nie da chowanie się pod biurkiem chwytam za długopis tym razem nie na podpis to będzie zadźganie w afekcie palancie nie umiesz pomóc zabije Cie Twój pacjent powyjmowałem flaki porozrzucałem po holu nie czuje żalu i nie mam emocji jestem spełniony, ulga choć tak boje się samotni ubieram fartuch mojego lekarza chwytam za kluczyki i wychodzę zaraz wybiegam na parking ślepią światła latarni uciekam jak gazela ta paralela wypiera wszystko co logiczne faktycznie na wolniści lepiej nie miej do mnie pretensji za szkalowanie agresji w głowie zakłuca odbiornik jakby zatruwał sromotnik już się zaczyna niewinna gierka z psychiką idę przed siebie a biegnę do nikąd cały świat jest jak Kobierzyn a każdy dostał już mózgu odlężyn chcesz to przeżyć to nawet się nie przyśni uważaj bo kradnę myśli
3.spotykam po drodze kilka niewinnych osób znęcam się psychicznie chyba na każdy sposób zorientowali się że uciekłem ze szpitala rzucili się w pogoń lecz nikt mnie nie znalazł na szczęście pielęgniarze to kiepscy tropiciele nie wiedzą że szaleniec to nie żaden jeleń nie zostawiam po sobie ani trochę żadnych śladów w lesie być powinno wilgotno a jest okropny zaduch
4. czuję zimny oddech na plecach ktoś mnie śledzi psychopatyczny morderca nie szuka odpowiedzi on zna powody dlatego zabija na oślep zna przyczyny dlatego krzyczy głośniej to co w sobie skrywasz w końcu wyjdzie na powierzchnie i będzie kurwa boom jakby rozjebało ziemie nie spodziewasz się co zrobi ten nic nie znaczący który szukał rodziny wśród obcych retrospekcja nakręca te bolesne wspomnienia ona sam pacha Cię do anschlussu cienia byłem zbyt dobry, teraz puszcze wodze złości Ci co zaleźli za skórę będą błagać litości tak to się zaczęło gdy opuściłem świrownie w mojej głowie zaczęło być nie wygodnie byłem tak zacofany że nie rozumiałem swej roli ktoś musiał przy tym być by mi sens uzmysłowić wmawiają mi że sobie wmawiam, jakie to naukowe nie wiedzą jak trudno przeżyć śmiertelna chorobę miałem się wyzwolić jako indywidualny byt jednak coś mi mówiło, że tęsknie za czymś za kimś, jakąś nieobliczalną mocą która daje mi żyć
5. nagle stanąłem jak wryty cały osłupiałem myślę czy to halucynacje, przecież nic nie babrałem z ciemnych czeluści wychodzą ciepłe kolory jakaś przyjazna zamazana twarz a może tylko drzeworyt i mówi do mnie ta postać kojącym głosem abym przestał uciekać i pogodził się z losem bym walczył o swoje i nie był marionetką że mi pomoże być bo jest moją terapeutką że to my będziemy ryć ludzi z drewna jak Dżepetto
6. Oprzytomniałem w jakiejś sali siedząc na fotelu patrząc w oczy tej która wyciągnęła mnie ze snu patrzę na kalendarz a to trzeci dzień wizyta kolejna u terapeutki mej w końcu odkryliśmy tajemnicę tajemnic połączyliśmy siły a Ja mogłem się zmienić w pakcie myśli odnaleźliśmy przyczyny wyszło na jaw kto tu jest inny niż inni świat to jeden wielki dom wariatów bądź w nim świrem albo od obłędu ratuj to że się zabiłem było jak najbardziej konieczne nie przeszedłem prania mózgu przeszedłem rezurekcje słuchając lub czytając zapiski rób to ze zrozumieniemTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.